Znajdziecie tutaj opisy tras,które wiodą z Mielca do Tarn0brzega,Nowej Dęby,Kolbuszowej i Dębicy.Są również trasy,które zaprowadzą was prawie pod Ropczyce i Tarnów.Kilka tras prowadzi także na tereny pięknej Ziemi Świętokrzyskiej.
Wszystkie informacje o kolejnych trasach i rajdach,które cyklicznie organizuję znajdziecie na moim fanpage'u
https://www.facebook.com/TrasyroweroweMielec

W wytyczaniu tras kieruję się tym aby biegły z dala od głównych dróg przelotowych.Na wielu zastosowałem skróty zaproponowane mi przez miejscowych mieszkańców.
Znajdziecie tutaj również relacje z wypraw rowerowych,jakie odbyłem po całej Polsce a też przez Niemcy.
Czekam na wasze uwagi i propozycje,zmierzające do ulepszenia wytyczonych tras a także na zdjęcia.

Dla szybszego poszukiwania tras,podzieliłem je na pięć kategorii:
1.Trasy relaksowe-dla początujących i rodzin z dziećmi
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-relaksowe-dla-poczatkujacych-i.html
2.Trasy dla średnio zaawansowanych
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-dla-srednio-zaawansowanych-1.html
3.Trasy dla zaawansowanych
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-dla-zaawansowanych-1.html
4.Trasy leśne
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-lesne-1.html
5.Trasy z Beska
6.Wyprawy rowerowe

Jak chcecie się dzielić swoimi trasami a też poznawać piękno naszego regionu,to zapraszam do grupy Trasy rowerowe Podkarpacia

11 wrz 2020

Od Opola do Szczecina




Dzień pierwszy;Opole-Łąka Prudnicka



Długość trasy:64 km

Czas przejazdu;ok 5 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


                      Po czterech godzinach docieramy z Dębicy do Opola


                     Od czasu,gdy w Opolu bywałem dość często,miasto polskiej piosenki zmieniło się nie do poznania.


                     Odrestaurowano katedrę i mury obronne ją okalające
                       Katedra Opolska


   Pięknie odbija się w Odrze "opolska Wenecja"...


   Niestety w związku z przygotowaniami do festiwalu,nie mogliśmy zwiedzić amfiteatru,gdzie przed laty słuchałem Krystynę Prońko w rock operze.


                     Czas się pożegnać z Opolem,bo czeka nas ponad 60 km w okolice Prudnika.
                        Opole


   Wyjeżdżamy z miasta ul.Pruszkowską/Nr 414/


   No i dwujęzyczne Górki,uświadamiają nam kto tutaj mieszka.


   Takie budynki na Opolszczyźnie są rzadkim zjawiskiem.Niestety będą nam towarzyć codziennie,podczas przejazdu przez Dolny Śląsk,Lubuskie i Pomorze Zachodnie.


   Dojeżdżamy ruchliwą drogą do Chrząszczyc i przed kościołem,skręcamy w prawo w ul.Szkolną.


   Jedziemy w kierunku Domecka a później polną drogą ...


   ...dojeżdżamy do Nowej Kuźni....


   ..skąd znowu polną drogą pędzimy w kierunku lasu.Drogi są świetnie utrzymane,więc przejazd z sakwami komfortowy,w porównaniu z tym co czeka nas na "asfaltowych drogach" Lubuskiego czy Pomorza Zach.


   Dojeżdżamy do Prószkowa...


   ...skąd lokalną drogą asfaltową,biegnącą wśród pól,jedziemy w kierunku Jaśkowic.


    Przejeżdżamy nad autostradą A-4...


   ...i pędząc drogą o świetnej nawierzchni docieramy do Jaśkowic.


   Mijamy następnie Kolonie Jaśkowice...


                     ...i po dojechaniu do ściany lasu,skręcamy w prawo....


   ...a na skrzyżowaniu z drogą pożarową,skręcamy w lewo....


                     ...i będziemy jechać nią przed siebie 10 km.


                      Drogi leśne są wykonane profesjonalnie i jedzie się po nich tak,jak w okolicach Mielca czy Kolbuszowej.


                     Po 10 km jazdy przez las...


              ...docieramy do Chrzelic,gdzie potężny nadajnik radiowo-telewizyjny.


   A to krótki ale nie typowy dla Opolszczyzny odcinek drogi.


   Od Chrzelic do Pogórza,jedziemy sielankowymi drogami wśród pól...


   ...tylko czarne chmury nad głowami, psują nam cudowny nastrój.


   W Pogórzu,kierujemy się na Białą...


    Było Pogórze,to mamy Fronzke...


   ...a co urzeka w tych małych wioskach,to dbałość o estetykę i promocję.


    Jest pięknie a do tego świetne drogi.

    Mijamy Ligotę Bialską...

   ...i docieramy do Zulz czyli do Białej.

   A Biała,to urocze miasteczko z pięknym i odrestaurowanym rynkiem.
   Biała

   Z dala wyłaniają się wzgórza a więc i my mamy pierwsze zjazdy i podjazdy.

   Mijamy Prężynkę...

    ...i wjeżdżamy do Prudnika.

    W Prudniku jemy w rynku smaczną pizzę a że zachód słońca coraz bliżej...
    Prudnik

    ...polnymi drogami przy ogródkach działkowych...

                      ...docieramy do Łąki Prudnickiej na pierwszy nocleg.Jest tu oryginalnie i niecodziennie,bo to gospodarstwo agroturystyczne prowadzi artysta malarz,który samodzielnie,tak urządził dom i jego otoczenie.
                   Końskie Zacisze






Dzień drugi-Łąka Prudnicka-Śrem


 
Długość trasy;75 km

Czas przejazdu; ok 7 godz

Przebieg trasy w formacie GPX  


   Żegnamy gospodarza artystę,jego boginie oraz nimfy i opuszczamy jego eklektyczne gospodarstwo Jedziemy wzdłuż Złotego Potoku...


   ...i omijając Prudnik,wjeżdżamy na tereny byłego PGR-u.


   ...w którym wita nas stado krów.


     Wieje jak poprzedniego dnia ale osłaniają nas przydrożne krzewy i uprawy kukurydzy,


   Przez pola docieramy do drogi asfaltowej a z dala na widnokręgu przez cały dzień,będą nam towarzyszyć Góry Opawskie.


    Jedziemy przez Szybowice...


   ...gdzie jak to na Opolszczyźnie,duże gospodarstwa rolne a zaniedbane budynki są modernizowane.


   ...przez które jedziemy boczną drogą.


   Żegnamy Szybowice...


   ...i polną drogą dojeżdżamy do Nowego Lasu.


   ...gdzie przy miejscowym kościele,czci się pamięć polskiego i niemieckiego proboszcza.


   Następnie jedziemy przez Stary Las...


                      ....i przez pagórki i leśne kępy,docieramy do Hajduk Nyskich.


   Niedługo pojawia się nam Nysa.


                      Nysa bardzo ucierpiała w czasie II wojny światowej ale to co pozostało,jest z pietyzmem odnawiane...


                     ...jak Pałac Biskupi i Bazylika
                     Bazylika św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie


                     Dom Wagi Miejskiej
   Przeszłość miesza się tutaj z teraźniejszością...


    ...jak choćby tutaj,gdzie w zabytkowych fortach,urządzono sobie garaże!


    Na szczęście ocalałe forty w tym miejscu,zamieniono na muzeum.


   Opuszczamy Nysę,jadąc wzdłuż Nysy Kłodzkiej.
   Nysa
   Przekraczamy zaporę,która tworzy Jezioro Nyskie.


   Znalazłem skrót przez ogródku działkowe.Niestety wyjazd zagrodziła nam bramka.Na szczęście ulitował się nad nami działkowicz i nie musieliśmy ekspediować się przez bramkę.


    Podziwiamy Jezioro Nyskie....
      
   ...i ruszamy wzdłuż niego w dalszą drogę.


   Przez ośrodek wypoczynkowy w Skorochowie,dojeżdżamy do drogi Nr.489


                     ...i jedziemy w kierunku Goświnowic,gdzie zlokalizowano zakłady produkcji etanolu.


   Polnymi drogami wzdłuż ściany lasu,,

                                          ...dojeżdżamy do Suszkowic

   Wiatr przeszkadza bardzo,szczególnie na otwartych przestrzeniach...


   ,...ale cudowne widoki i słoneczny dzień,wynagradzają nasz trud.


   Dojeżdżamy do Otmuchowa,gdzie nieczynny,zabytkowy most kolejowy...


    ...przez Nysę Kłodzką.


   Maleńki Otmuchów zadbany z pięknie odnowionym centrum.
   Otmuchów


    Jedziemy nad Jezioro Otmuchowskie,które w lecie tętni życiem.


    Mijamy Otmuchów...


    ...ale jezioro jeszcze przez pewien czas nam towarzyszy.


    Przez pagórki docieramy do Ligoty Wielkiej...


   ..i jadąc w kierunku Lubiatowa,zbliżamy się do Gór Opawskich.


   Po drodze samoobsługowe,wiejskie sklepiki,gdzie można kupić jajka,owoce,miód itd


   Przejeżdżamy przez Nysę Kłodzką i dojeżdżamy do Paczkowa....


                     ...gdzie wita nas wieża i mury obronne.


   Zwiedzamy urocze miasteczko z zachowanym wspaniale systemem obronnym/mury i wieże obronne/....


   ...jemy obiad u "Grubego" i jedziemy na nocleg.


   Żegnamy przy zachodzie słońca Paczków...
    Paczków


   ...a w drodze jak na Lubelszczyźnie,gdy jechaliśmy Szlakiem Green Velo,towarzyszą nam uprawy chmielu.


   W Kozielnie zaglądamy nad Zalew Paczkowski...


   Jedziemy w dół....


   ...i dojeżdżamy nad budowany Zalew Topola.


    O zachodzie słońca mijamy Topole i wkrótce,docieramy na nocleg w Śremie

   Agroturystyka "Dziupla"


 


 Dzień trzeci:Śrem-Jaworzyna Śląska 



  Długość trasy; 86 km


  Czas przejazdu;ok 9 godz


   Przebieg trasy w formacie GPX



    Wreszcie ucichł wiatr,wyszło słońce,więc możemy zacząć wspinaczkę do Bielawy...


                     Dojeżdżamy do wsi,gdzie na wzgórzu z wspaniały pałac i park.


   Zwiedzamy imponujące Opactwo Cystersów...
   Opactwo Cystersów


   ...i jedziemy na pałacowe wzgórze.


    Muzeum znajdujące się w pałacu, otwarte od godz 10,więc udajemy się dalej,bo czeka nas dzisiaj,bardzo trudny odcinek w naszej podróży.
    Pałac Hohenzollernów


   Zaglądamy do otwartego już kościoła Cystersów...


   ...i opuszczamy Kamieniec Ząbkowicki
   Kamieniec Ząbkowicki


   Jedziemy pod wiaduktem kolejowym,jak z czasów rzymskich....


   ...i drogą o dobrej nawierzchni,docieramy do Ząbkowic Śląskich.


                      Nie tylko Pizza ma swoją krzywą wieżę!


                      Po zwiedzeniu miasta....
                        Ząbkowickie Śląskie


   ...wspinamy się w górę miasta ul.Bohaterów Getta,następnie ul.Robotniczą wyjeżdżamy z miasta...


   i skręcamy w ścieżkę,biegnącą w kierunku linii wysokiego napięcia.


   ...dojeżdżamy nią do drogi asfaltowej....


                     ...i za Olbrachcicami Wielkimi,skręcamy w nią w lewo.


   Jedziemy cały czas pod górkę....


   Za Staszowicami zjeżdżamy w prawo, z drogi Nr.384 i niestety wracamy do dolnośląskiego standardu dróg...czyli można się po niej poruszać tylko środkiem!


    Mijamy Lutomierz,gdzie widać oprócz po pegerowskich zabudowań,ślady nowych inwestycji.


                     Podjazdów coraz więcej...


   ..ale jak podjazdy,to i są zjazdy,jak tutaj do Rudnicy.


                     W Rudnicy pozostałości po zamku...
                      Zamek w Rudnicy


   ..a w Grodziszczy,kolejny podjazd.


   ...i wspinając sie pod górkę,wjeżdżamy do Powiatu Dzierżoniowskiego.


    Mijamy Grodziszcze a droga dalej pnie się w górę.


   Docieramy wreszcie do Bielawy...


   ..więc kończy się wspinaczka a Sudety na wyciągnięcie ręki.


   ...i jak to na Dolnym Śląsku,Lubuskim czy na Pomorzu,dojeżdżasz 5 km od miasta i masz normalną nawierzchnię drogi!


                      Zwiedzamy centrum miasta,które jest dla nas podobnym pozytywnym zaskoczeniem,jak potężny pałac,we wsi Kamieniec Ząbkowicki.


   Ścieżką rowerową objeżdżamy miasto...


   ...i wracamy w kierunku Kościoła Wniebowzięcia NMP,który mógłby być ozdobą każdego dużego miasta
    Bielawa


   Wracamy na ścieżkę rowerową i zmierzamy do Dzierżoniowa.


    Jedziemy kilka kilometrów,ścieżką rowerową wyłożoną kostką,która kosztuje 3 razy drożej aniżeli wyłożona asfaltem...ale kto bogatemu zabroni?!Pomijam fakt,że jedzie się po niej fatalnie.


   W Dzierżoniówie wita nas przydrożna kapela...


   Wyjeżdżamy z miasta,które jak Nysa,jest mieszaniną nowoczesności i zabytków.
    Dzierżoniów


   Aby uniknąć ruchliwej drogi Dzierżoniów-Świdnica,wyznaczyłem trasę wzdłuż Pilawy i był to super wybór.


                     Jechaliśmy co prawda krętą drogą ale o dobrej nawierzchni....


   Mijamy Mościsko...


   ...a widok na Sudety,towarzyszy nam od rana.


   Mijamy Grodziszcze...


   ..i docieramy do Krzyżowej.To tutaj rozpoczęła się mam nadzieję,nowa era naszych stosunków z Niemcami.


   To tutaj w listopadzie 1989r,spotkali się Mazowiecki i Kohl aby dokonać symbolicznego pojednania.Niestety do dzisiaj,Niemcy nie zapłacili nam,za zburzenie kraju i wymordowanie milionów Polaków.


    Obecnie znajduje się tutaj Centrum Konferencyjne,gdzie częściej słychać język niemiecki aniżeli polski....


                     ...a w tym kościółku,niestety zamkniętym,modlili się Mazowiecki i Kohl.
                     Krzyżowa


Ostatnia wspinaczka tego dnia od Krzyżowej ...                                                                         
    Mijamy Makowice....

   ...wjeżdżamy w drogę o dobrej nawierzchni,czyli jest to znak,że zbliżamy się do Świdnicy.


   Przez piękny park,dojeżdżamy do centrum miasta....


  ...i jedziemy w kierunku głównej atrakcji,tego miasta,do Kościoła Pokoju.
   Kościół Pokoju




                  Po świątyni protestanckiej,czas na odwiedziny Katedry św.Wacława i Stanisława.
                  Katedra


   Świdnica to zdecydowanie najpiękniejsze miasto,wśród polskich miast,w drodze do granicy z Niemcami.Na tutejszym rynku w Simply Best Kupiecki,jemy świetny barszcz ukraiński,ugotowany przez ukraińską kucharkę i równie dobra karkówkę.
  Świdnica

   O zachodzie słońca,docieramy do pobliskiej Jaworzyny Śląskiej,gdzie znowu śpimy w niecodziennym miejscu,bo w wagonie sypialnym Muzeum Kolejnictwa.
   Muzeum Kolejnictwa



Dzień czwarty;Jaworzyna Śląska-Lwówek Śląski               




                                                                                                         
    Długość trasy; 82 km
  
    Czas przejazdu; ok 9 godz

    Przebieg trasy w formacie GPX
    

    Lało całą noc ale poranek mglisty,lecz bez deszczu.Po śniadaniu w "kolejowym salonie",ruszamy na ostatni górzysty odcinek naszej wyprawy.


    Żegnamy Jaworzynę Śląską...


   ...i przez górki,docieramy do Czech.


   ...a następnie przez Pastuchów...


  ...dojeżdżamy do Morawy,gdzie czeka nas miła niespodzianka...


   ...bo miejscowym ośrodku jeździeckim,odbywają się zawody konne i po raz pierwszy w życiu,możemy na żywo oglądać,tą piękną konkurencję.


   I znowu nawierzchnia drogi się poprawia...


   ...bo wjeżdżamy do Strzegomia!


   W Strzegomiu witają nas "serdecznie".Wita nas też Jan Himilsbach,z zawodu kamieniarz.I tutaj,taka anegdotka.Gdy przed laty byłem uczestnikiem Lata Filmowego w Łagowie,negocjowaliśmy ze śp.Panem Janem warunki autorskiego spotkania.Po krótkich dyskusjach....stanęło na 10 półlitrówkach "Żytniej"!


                      Wszystko tutaj w granicie,jak na kamieniarskie miasto przystało.
                        Strzegom


    Po wyjeździe ze Strzegomia w kierunku Jawora,towarzyszą nam,po obu stronach jezdni  kopalnie granitu.


   Ze Strzegomia,wyjeżdżamy tradycyjnie drogą o bardzo dobrej nawierzchni...


   ...by po kilku kilometrach,znowu jechać środkiem drogi!


   Dojeżdżamy do Żółkiewki i jest jeszcze gorzej.Mamy zawracać ale po rozmowie z jednym z mieszkańców,decydujemy się jechać polną drogą,bo wg niego korzystają z niej inni rowerzyści.


                 Okazuje się,że jest niewiele gorzej,jak na "dolnośląskich asfaltach"


   Zgodnie ze wskazówkami gospodarza,za lasem skręcamy w prawo...

   ..a po lewej stronie na wzgórzu,widnieje pozostałość po obozie koncentracyjnym Gross-Rosen
   Obóz koncentracyjny Gross-Rosen


   Jedziemy w kierunku Rogoźnicy,gdzie dzisiaj bajecznie a przed laty było tutaj strasznie.

          W Rogoźnicy strzelista kopuła potężnego kościoła,charakterystyczna dla tego regionu.

   Mijamy Niedaszów i zbliżamy się do Jawora.

   Z wiaduktu nad S-3,z dala widoczne Sudety a przed nami Jawor.

    Wjeżdżamy do Jawora...

   ...gdzie podcienia jak w Krośnie.

                     ...i potężny ratusz.

                     W Jaworze odwiedzamy kolejny Kościół Pokoju,który mieści 6 tys wiernych,czyli o tysiąc mniej od podobnego w Świdnicy.
                      Kościół Pokoju

   Za Jaworem dowiaduję się,że mamy w Polsce,również Nysę Szaloną.

   Jedziemy drogą Nr.313...

              ...która niestety ponownie kilka kilometrów za miastem zmienia nawierzchnię!

    Telepie na niej jak cholera a górek nie brakuje.

   Nawierzchnia drogi fatalna ale widoki okolicy,wynagradzają nasz trud.

    Wyczerpani podjazdami i fatalnym stanem drogi...

    ....docieramy do Złotoryi.

   Zwiedzamy miasto a w czasie posiłku w miejscowej restauracji,rozmawiamy z panami,którzy obok częstują się czymś mocniejszym.Pytamy,dlaczego głosują na złodziei i partaczy,którzy przez 30 lat wolnej Polski,nie potrafili im zbudować dróg,niezbędnych,do dojazdu do pracy.Twierdzą,że wszyscy politycy kradną.Okazuje się,że u nas na Podkarpaciu jest inaczej,bo nie wyobrażamy sobie,że takie drogi mogą przebiegać pomiędzy miastami powiatowymi.Mało tego!Znam wszystkie drogi w promieniu 40 km od Mielca,również te łączące wsie i ich przysiółki.Mają lepszą nawierzchnię,jak ta co łączy Jawor ze Złotoryją.Czyli nie wszyscy politycy kradną!


    Ze Złotoryi znalazłem skrót ul.W.Polskiego a następnie ul.Jarzmanicką...a ta okazuje się drogą polną,biegnącą przy ogródkach działkowych.Po rozmowie z jednym z działkowiczów,decydujemy się nią jechać,bo twierdzi,że jest przejezdna dla rowerów.

   Po zjechaniu w dół,wjeżdżamy w drogę polną o niezłej nawierzchni.Po minięciu stacji PKP Jerzmanowice Zdrój....

    ...dojeżdżamy do drogi w kierunku Lwówka Śląskiego,gdzie mamy nocleg.

   Z Jerzmanowic Zdroju,mamy ostry i długi podjazd pod górę.

    Pocieszam rowerzystkę,że to już ostatni tego dnia...

   ...ale za Pielgrzymką,jest jeszcze gorzej,bo wspinamy się na wzgórze o przewyższeniu 150 m.

    Przez moment się wypłaszcza ale znowu pod górę.Pociesza tylko fakt,że do Lwówka coraz bliżej.

   Gdzieś tam w lasach wjeżdżamy na szczyt....

    ...a potem 10 km w dół i docieramy do Lwówka Śl.

   Przekraczamy przez Bóbr...

    ...mijamy stację kolejową....

   ...i docieramy w pobliżu kościoła,do następnego ciekawego noclegu,jakim jest Dom noclegowy Caritasu.
    Dom Caritas


 


Dzień piąty;Lwówek Śląski-Stojanów




Długość trasy; 71 km

Czas przejazdu; 8 godz

Przebieg trasy w formacie GPX 


   W domu noclegowym Caritasu,było czysto i przestronnie,z dostępem do kuchni i możliwością,bezpiecznego przechowania rowerów.

                     Jest niedziela,wstępujemy więc na mszę świętą....

                 ...i po zwiedzeniu centrum miasteczka,ruszamy w kierunku granicy niemieckiej.

                      Wyjeżdżamy z Lwówka ul.Oświęcimską...

   ..teren się wypłaszcza ale drogi,jak do tej pory.

   Mijamy Radłówkę...

   Zmienia się krajobraz...

                     ...zmienia się też na gorsze za Niwicami nawierzchnia drogi.

   W Mściszowie,Sowinka tworzy urocze stawy...

   ...pojawiają się też nowe zabudowania.

   Tylko krzyż na tle zburzonego kościoła,tworzy przejmujący obraz.

    Mijamy Mściszów...i poprawia się nawierzchnia drogi!

   ...czyli znak,że zbliżamy się do Lubania!

                    Lubań zapamiętamy szczególnie,bo tutaj uszkodziłem komórkę i w ten sposób straciłem dostęp,do opracowanych nawigacji i adresy noclegów.Na szczęście,przed każdym wyjazdem,oprócz niezbędnej na wyprawie elektroniki jak telefony czy power banki,całą trasę zapisuję na kartkach.Nie mam więc nawigacji ale nie straciłem zupełnie narzędzi,do kontynuowania wyprawy.

   Jesteśmy trochę przez to zamieszanie z komórką w niedoczasie.Po rozmowie z miejscowym rowerzystą,decydujemy się pokonać odcinek do Zgorzelca,drogą krajową na której wg niego są pobocza,które umożliwiają bezpieczną jazdę.A,że jest niedziela,to nie mamy obok siebie, pędzących TIR-ów.

    W wisielczym trochę nastroju,dojeżdżamy do miejsca historycznej szubienicy,gdzie kiedyś tracono złoczyńców i żywcem grzebano kobiety,które zabijały swoje dzieci.

   Pędzimy więc do Zgorzelca poboczem drogi Nr.30

    Tutaj oferują kupno gospodarstwa wraz z wieżą obronną.

    Im bliżej granicy,tym zasobniejsze otoczenie.

    Jak widać,nawet w niedzielę ruch tutaj duży.

   O 25 km do Zgorzelca,możemy powiedzieć jedno-przejechaliśmy szybko!

   Zgorzelec zwiedzamy pobieżnie,bo czasu coraz mniej a czarne chmury,coraz groźniejsze.

    Gdy jedliśmy obiad rozpoczęła się potężna ulewa.

    Przeczekaliśmy nawałnicę i decydujemy się w deszczu jechać do Goerlitz.
    Zgorzelec

    Pod koniec piątego dnia podróży,wjeżdżamy na teren Niemiec.Pojechaliśmy tutaj skuszeni opisami trasy,która wiedzie wzdłuż Nysy i Odry,w kierunku Szczecina.

   Przekraczamy w deszczu granicę polsko-niemiecką...

              ...i wjeżdżamy pod górkę do centrum Goerlitz.

   Uprzedzając dalsze zdjęcia.Dla mnie,to najpiękniejsze miasto Niemiec.A widziałem wiele od Berlina,Weimaru,Erfurtu,Drezna po Hanower.Tutaj sowieci oszczędzili zabytkową tkankę miasta i dzisiaj możemy podziwiać,to co budowano tutaj przez wieki.

   Po zwiedzeniu miasta,udajemy się z powrotem w kierunku rzeki,bo tutaj biegnie ścieżka rowerowa,którą będziemy jechać w kierunku Szczecina.
     Goerlitz

    Wjeżdżamy więc w D-12,która na początku nie wygląda obiecująco.

             Wyjeżdżamy z miasta lokalną drogą...

   ...by po kilku kilometrach wjechać w autostradę rowerową,po prawej stronie odgrodzonej elektrycznym ogrodzeniem,które prawdopodobnie ma chronić Niemców,przed rozprzestrzenianiem się choroby ASF z terenu Polski.Nie rozumiem tylko,jak te dziki mają się przedostać przez rzekę?!

    Pada ale nawierzchnia ścieżki jak lustro,więc pędzimy na nocleg.

   Kręcące się koczkodany urozmaicają nudny krajobraz...

              Wjeżdżamy do pierwszej miejscowości...

   ...a celem dzisiejszej,naszej wędrówki przez Niemcy jest Deschka,gdzie mamy most,w kierunku Polski.

   Dojeżdżamy do Deschka,gdzie mamy kierunek do Polski.

   A wiec-do zobaczenia jutro!

   Nysa Łużycka,wygląda tutaj jak większy potok.

    Przez kładkę dojeżdżamy do Pieńska.

   Mijamy Pieńsk...

   ...i w lasach skręcamy w asfaltową dróżkę w kierunku Stojanowa.

    Po wyjeździe z lasu,dojeżdżamy do miejsca naszego noclegu.
   Agroturystyka Cyprinus


 
Dzień szósty;Stojanów- Zasieki


 
 Długość trasy; 95 km



Czas przejazdu;ok 9 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


   Całą noc padało a ranek pochmurny ale bez deszczu.Wyruszamy wcześnie,bo czeka nas prawie 100 km jazdy.

    Gospodarstwo oprócz noclegów,umożliwia połów ryb w okolicznych stawach.

   Jedziemy z powrotem asfaltową dróżką przez las....

            ...i wjeżdżamy w drogę powiatową do Żagania,która po deszczu wygląda tak!

    Mijamy Stojanów....

   ...i przez lasy dojeżdżamy do Bielawy Dolnej.

   Tutaj zauważamy dziwne ludziki w pracowni rzeźbiarskiej,które będą nam towarzyszyły,aż do przyprawy,w stronę Niemiec.

   Przed restauracją,skręcamy w lewo...

   ...i jedziemy asfaltową dróżką w kierunku granicy.

    A tak oznacza się drogi pożarowe,w tutejszych nadleśnictwach.

   Taką drogą ci biedni ludzie,dojeżdżają w XXI wieku do pracy a dzieci do szkoły.

   Społeczność tej wsi zrobiła wiele aby tutaj przyjeżdżali turyści.Remontują domy,dbają o ich otoczenie.Sami jednak nie zmodernizują tej fatalnej drogi,nie uruchomią punktu poczty polskiej,ośrodka zdrowia czy posterunku policji.Musi zrobić to władza państwowa i samorządowa.Powinna a nie robi!

   Zaczyna padać,więc chronimy się w tej ciekawej budowli,będącej częścią przeprawy pontonowej przez Nysę.

    Gdy przed laty przekraczałem,po raz pierwszy granicę NRD i NRF,to z obu stron były zasieki z drutu kolczastego i parę kilometrów ziemi niczyjej a w wieżach obserwacyjnych,żołnierze z bronią,jak w obozie w Oświęcimiu.A tak teraz wygląda granica państwa!

   Po stronie niemieckiej też dziwne stwory i domki.

    Dzisiaj czeka nas kilkadziesiąt kilometrów przez Niemcy.A zaczynamy przejazd lokalną drogą.Porównajcie tą nawierzchnie,z tą parę kilometrów dalej,po naszej stronie.

   Leje,więc chronimy się pod drzewami,rosnącymi obok trasy rowerowej D-12.

     Deszcz zelżał,więc jedziemy dalej a mijamy wsie gdzie oprócz krów i koni,hoduje się lamy.


   Dojeżdżamy do Rothenburga....

   ...na miejscowym MOR-ze,robimy sobie przerwę,bo na chwilę przestał padać deszcz.


               Jedziemy przez senne,skąpane w deszczu niemieckie miasteczko...

   ....i znowu zaczyna się ulewa!

    Z dala zaczyna się przejaśniać,więc jest nadzieja,że wyschniemy,bo dzień jest ciepły.

    W ten deszczowy dzień,spotykamy na trasie Esterę ze swoim chłopakiem,którzy jak my jadą w kierunku Szczecina.Mieszkają pod Lwówkiem Śląskim,gdzie mieliśmy nocleg i właśnie dzisiaj od Zgorzelca,zaczęli swoją pierwszą wyprawę rowerową.Zapraszamy na pętlę podkarpacką Green Velo.Zobaczycie piękne i bogate wioski a drogi takie ,jak tutaj w Niemczech.Pozdrawiamy!

   Znowu się gdzieś spotykamy na trasie....

    Dojeżdżamy do Podrosche czyli po łużycku Podróżdż.Estera z chłopakiem jadą na kawę do Przewozu a my jedziemy dalej D-12

   Do Bad Muskau w kierunku którego jedziemy jest 25 km a Forst,gdzie będziemy jechać na nocleg,jeszcze nie pokazują na tablicach informacyjnych.

   Wyszło słońce z czego cieszą się też słoneczniki.

   A my mijamy kolejne małe i zadbane miejscowości.

                     Jedyną dotąd atrakcją są zjazdy w kierunku rzeki i podjazdy na strome nadbrzeże.

    Dojeżdżamy do Skerbersdorf a więc do Bad Maskau,coraz bliżej.

   Krótki posiłek w miejscu,gdzie kiedyś zjeżdżano nartami w kierunku rzeki...

   ...i jedziemy dalej.

                      Wyszło słońce....

    ...więc świat pięknieje a Niemcy zapraszają nas aby "luknąć" na Nysę.

    Dojeżdżamy wreszcie do Bad Maskau,które naszym zdaniem oprócz Goerlitz,to najciekawsze miejsca,w czasie kilkuset kilometrów podróży od Zgorzelca do Szczecina.

   Mamy kierunek na Polskę ale my jedziemy dalej na północ.

    Jedziemy do centrum miasta...

   ...gdzie pięknie odnowione zabytkowe budynki....

   Najważniejszą atrakcją miasta jest Park Mużakowski o pow ponad 700 ha a w nim wspaniała rezydencja i inne budynki.

   Żegnamy się z tym cudownym miejscem,bo mamy dzisiaj,jeden z najdłuższych odcinków podróży a na zwiedzenie całego parku potrzeba,przynajmniej pół dnia.
    Park Mużakowski
 
                     Wracamy na trasę D-12,która tutaj wiedzie ulicami miasta.

   Za miastem krótka atrakcja,jak na warunki niemieckich dróg,bo zamiast asfaltu,jedziemy świetnie wykonaną ścieżką szutrową.

   W Kobeln już normalnie....czyli gładziutki jak na Podkarpaciu asfalt.

   Trasa D-12,podobnie jak Green Velo,jest dobrze oznakowana a więc pomimo,że straciłem telefon komórkowy i nawigację,to bez problemu,zmierzamy do celu.

   Niemieckiego nie znam a po łużycku Merowy puć,brzmi jakoś swojsko.

   Było słońce a Pusacku,ponownie ulewa!

    Znowu wychodzi słońce,więc pędzimy po tych gładkich asfaltach dalej.

   Na tym odcinku od Zgorzelca,jest wyjątkowo dużo możliwości,przejazdu na polską stronę.Tak jak tutaj w Zelz,w kierunku Trzebiela a dalej do Żar.

   Trasa D-12,raz biegnie nad Nysą Łużycką a potem się od niej oddala,jak tutaj w Bahren.

    Niestety znowu czarne chmury nad nami...

   ...ale w Herzlich,niedaleko Forst,znowu wychodzi słońce.

    Świeci słońce a my wjeżdżamy na wały,gdzie wita nas tęcza,tutaj siedmiokolorowa a nie taka,o jaką toczą się teraz boje,na polskich ulicach i studiach telewizyjnych.

    Widzimy pierwsze zabudowania,po naszej stronie granicy a więc to znak,że niedługo się tam przeprawimy.

    A przed Forst,jeden z wielu zburzonych mostów,które będziemy spotykać,na trasie do Szczecina.

    Wjeżdżamy do Forst,miasta róż jak się reklamują...

   ...gdzie kolejna,smutna pamiątka po ostatniej wojnie.

   Po drodze mijamy Ogród Różany,niestety już zamknięty....

   ...więc pędzimy wałami poza miasto...

   ...gdzie przeprawiamy się do Polski i w pobliskich Zasiekach czeka nas nocleg.I jest to pierwszy nocleg,który jak na Szlaku GV ma właściwy standard,choć poprzednie na pewno,były ciekawe i niecodzienne.
   Agroturystka Binkówka



 
 Dzień siódmy;Zasieki - Cybinka


Długość trasy; 94 km

Czas przejazdu;ok 9 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


  Wypoczęci,wracamy z powrotem na most...

   ...i wjeżdżamy na D-12,która dalej biegnie przez wały przeciwpowodziowe.


   Jedziemy wałami a obok droga polna,wyłożona płytami,po jakich będziemy na drugi dzień jechać,od Cybinki do Słubic.


   Na pewnym odcinku,ekipy remontowe,kładą nową nawierzchnię.Więc wątpliwą przyjemność,spróbować tego,co czeka nas jutro,po drugiej stronie granicy.


    Jedziemy więc po zmodernizowanej D-12....


   ...a że tego dnia wieje jak cholera,to z przyjemnością chowamy się na chwilę w Briesnig


    Czas na odpoczynek w osłonie lasu.


                     Tym razem prościutko jak to u Niemców,tylko różnorodność drzew,nie pozwala zasnąć.

   Tak wygląda MOR na D-12. Z jakością nawierzchni tego szlaku rowerowego,jak na razie nie możemy konkurować.Na pewno mamy lepsze MOR-y na Szlaku GV a o klasę lepsze na Velo Dunajec.

   Po drodze przekraczamy kanał...


   ...i teraz na przemian,będziemy jechać drogą serwisową przy wale i po koronie wału.

   Mijamy kolejny zburzony most...

   ..i na chwilę,ucieczka od nudy i wiatru na wałach...

   ...bo jedziemy przez wieś,gdzie hodują bydło rasy szkockiej.

   Za Schlagsdorf...

   ...jedziemy krótko obok Nysy Łużyckiej.

    Wjeżdżamy do regionu Guben...

...gdzie z dala nieczynny most kolejowy.

   No i dojeżdżamy do Guben...

   ...ale decydujemy się wpierw pojechać,do polskiego Gubina,na kawę i polskie ciasto.

              W Gubinie jak kiedyś w Dreźnie,przerażająca pamiątka po wojnie.W Dreźnie Niemcy,kościół Najświętszej Marii Panny,drugi co do wielkości na świecie,po upadku komuny,przez 11 lat podnieśli z gruzów.U nas stoi,ogołocony z ozdób,dachu...Niech stoi i przypomina Niemcom o ich barbarzyństwie.

    Po starym Gubinie,nie zostało wiele.Pijemy więc kawę,jemy smaczny sernik...
    Gubin

   ...i wracamy przez most,z powrotem do Guben.

                     Za mostem,biegnie ścieżka D-12 ale my tym razem jedziemy do centrum miasta.

    Guben ucierpiało w czasie wojny mniej aniżeli ta część miasta,po polskiej stronie.Trafiliśmy tutaj w czasie,gdy dzieci wracały ze szkół.Okazuje się,że w przeciwieństwie do naszego kraju,nikt po księżniczki i królewiczów,nie podjeżdża jeepami,tylko samodzielnie udają się grupami do domów.Zwraca uwagę również,inny wygląd części dzieci,bo okazuje się,że dzisiaj 25% ludności niemieckiej,ma inną narodowość.
   Guben

                     Wracamy na D-12....

   ...która wyprowadza nas z miasta,lokalnymi drogami.

   Po drodze,ciekawie upiększony,hotelik dla rowerzystów...

   ...i po dojeździe do przejazdu kolejowego,ponownie wjeżdżamy na wały.

    Raz na wale,raz obok wału i dojeżdżamy do Bresinchen...

   ...gdzie obok obraz komunistycznej historii tej ziemi,czyli po kołchozowe budynki.

   Nudę jazdy po wałach,urozmaica nam ponowne spotkanie z Michaelem z Koloni.Rozmawiamy o świecie i podróżach.Okazuje się,że już siódmy tydzień jest w podróży po Europie a w planie ma jeszcze trzy tygodnie.Opowiada nam,jak pojechał na Alaskę,gdzie kupił kampera i przejechał nim całą Alaskę a później Kanadę od Atlantyku po Pacyfik.Zajęło mu to pięć miesięcy.

    Dojeżdżamy wspólnie do Coschen i życzymy sobie szczęśliwej podróży.On jedzie dalej w kierunku Szczecina,my przedostajemy się na drugą stronę Nysy i jedziemy na nocleg w Cybince.

   Dlaczego do Cybinki?Bo na Odrze mamy niestety mniej przepraw a noclegi zaplanowaliśmy na terenie Polski.Dajemy w ten sposób zarabiać Polakom,no i przy okazji uciekamy,od monotonni,jazdy po stronie niemieckiej.Jak widać zaczyna się nieźle,bo mamy ścieżkę rowerową.

   Przekraczamy po raz ostatni Nysę Łużycką....

   ...i wjeżdżamy na teren naszego kraju,gdzie dalej biegnie ścieżka rowerowa.

    Po drodze ekskluzywny ośrodek a domki do wynajęcia po polsku i niemiecku.

    Jest też niespełnione marzenie jakiegoś przedsiębiorcy,zarastające trawą.

    Dojeżdżamy do Żytowania...

   ...z którego wyjeżdżamy ścieżką rowerową w las.

   W lesie kolejne ośrodki rybackie...

            ...i o dziwo,dalej ścieżka rowerowa i jezdnia o bardzo dobrej nawierzchni.

    Dojeżdżamy do Kosarzyna...

   ...a za Kosarzynem w las,gdzie wracamy do "rzeczywistości tych ziem",czyli fatalnych dróg...

   ...i zaniedbanych wiosek jak ta w Łomach.

    Droga przez las tragiczna...

   ...a jeszcze gorszy wygląd tego,co obserwujemy w lesie,obok tej drogi.I tutaj taka dygresja!Przejechaliśmy przez Niemcy kilkaset kilometrów.Nigdzie nie spotkaliśmy się z podobnymi obrazkami,jak tutaj na przestrzeni kilkunastu metrów.Tak jest niestety i u nas na Podkarpaciu,gdzie polski burak i prostak,zamiast zabrać to do śmietnika,niszczy to co nasze wspólne i piękne.Na drogi,podobne do tych niemieckich,musimy jeszcze trochę poczekać.Ich otoczenie,może być takie same od dzisiaj,jak w Niemczech.Wystarczy trawersując Wańkowicza "aby polski cham-chciał chcieć"

   Dojeżdżamy środkiem drogi do Chlebowa.

    Tutaj robi sobie przerwę na odpoczynek a miejscowi młodzi rowerzyści,odprowadzają nas do drogi,biegnącej w kierunku promu.

   Wpierw bruki z czasów Bismarcka a potem droga z czas Bieruta....

   ...doprowadza nas do promu na Odrze.

   Przeprawiamy się do Połęcka.Tutaj robimy zakupy i okazuje się,że obsługująca nas Pani ekspedienta,pochodzi spod Dynowa.Popłakała się ze wzruszenia,że spotkała tutaj, po 40 latach krajan z Podkarpacia.Kiedyś mówiła,tutaj była bogata Polska a dzisiaj,gdy jedzie na Podkarpacie,to czuje się jakby przyjechała z Afryki.Była tak wzruszona,że nie chciała pieniędzy za zakupy.Takie sytuacje chwytające za serce są możliwe,tylko podczas rowerowych podróży!

   A tak w Maszewie,wygląda droga powiatowa,prowadząca do Sulęcina.

   Mamy wreszcie coś pozytywnego w tej lubuskiej szarzyźnie.Okazuje się,że to bogactwo wynika z tego,że mieszkają tutaj leśnicy z Lasów Państwowych.

    Kierujemy się na Kłopot,gdzie jedziemy 2 lub 3 kilometry wygodną ścieżką rowerową.Obok jezdnia,po której nawet traktory się telepią.Nasuwa się pytanie?Co powinno być zrobione w pierwszej kolejności-jezdnia po której dojeżdżają ludzie do pracy oraz na zakupy czy ścieżka dla paru rowerzystów?!Dla mnie odpowiedź jest oczywista.

    Skoro mamy taki luksus,to jedziemy...

   ...i dojeżdżamy do wsi Rybaki,gdzie ciekawie promują swoją miejscowość.

                      Jedziemy dalej przez lasy,które na tej nizinie obserwowane są z wież...

    ...a po ścieżce rowerowej pozostało wspomnienie a zaczynają się bruki.

   Wjeżdżamy do gminy Cybinka...

   ...a drogi jeszcze gorsze.

    Po dojechaniu do Rąpic,skręcamy przed przydrożnym krzyżem w prawo i jedziemy w kierunku Białkowa.

   Wreszcie możemy jechać po normalnej nawierzchni...

   ...więc szybko przez lasy docieramy do Mielesznicy...

   ...i wkrótce do Białkowa.

   W Białkowie okazuje się,że do Cybinki już tylko 4 km

   ..a rowerzystka tak skomentowała ten billboard-głosują na PiS,jak my na Podkarpaciu,to mają normalną drogę!

    To w tych okolicach,odbyła się jedna z najkrwawszych bitew pancernych II Armii Wojska Polskiego,gdzie w wyniku błędów sowieckich dowódców,stracono połowę sprzętu pancernego i ponad 8 tys żołnierzy.Tutaj upamiętniono na cmentarzu wojennym żołnierzy sowieckich.

    Dojeżdżamy do centrum Cybinki,gdzie śpimy w pensjonacie o bardzo dobrym standardzie a właścicielka udziela rabatu dla rowerzystów.
   Dom Zacisze



Dzień ósmy;Cybinka - Kostrzyn nad Odrą


Długość trasy; 88 km

Czas przejazdu; ok 9 godz

Przebieg trasy w formacie GPX

   Robimy zakupy w Cybince...

    ...i za radą miejscowych,jedziemy z powrotem w kierunku Kłopotu,skąd ma być ścieżka rowerowa po wałach Odry.

    Zaczyna się nieźle,bo i droga normalna do jazdy i otoczenie budujące.
  
    Dojeżdżamy ponownie do Mielesznicy....

   ...gdzie poprzedniego dnia,nie zwróciliśmy uwagi na 20 m chodnik.Brakuje tylko tablicy informującej,że zrobiono to dzięki środkom UE!

   No i się zaczyna!

   Dojeżdżamy do Kłopotu,który leży na terenie Krzesińskiego Parku Krajobrazowego.

              Kłopot reklamuje się jako bociania wioska,jakie spotykaliśmy na Podlasiu.I gniazd bocianich jest tu rzeczywiście dużo.Niestety przed wyjazdem nie miałem informacji o tym,że jest tu Bocianie Muzeum a w nim schronisko,bo zamiast do Cybinki,można było zatrzymać się tutaj.
         Bociania wioska

   Jedziemy więc przez wieś,w której istnieje ponad 30 bocianich gniazd...

  ..i dojeżdżamy do wałów Odry,gdzie wyznaczono ścieżkę rowerowa do Słubic.

   Tutaj jest też potężny most przez Odrę,który kiedyś służył ludziom a dzisiaj jest tylko smutną pamiątką po wojnie.

    Narzekaliśmy na nudę jazdy po wałach,jadąc D-12 po stronie niemieckiej,to tutaj mamy wiele atrakcji.Jazda jest tak uciążliwa,że w pewnych momencie,zjeżdżamy na polną drogę biegnącą przy wale....

   ...i lądujemy na terenie gospodarstwa,gdzie dopadł nas pies.Na szczęście przy pomocy właściciela,wydostaliśmy się z powrotem na wały.

    Pogoda piękna,trzęsie potwornie ale posuwamy się do przodu...

   ...gdy z dala ukazują się zabudowania,jest nadzieja,że to koniec naszej męki.

    I faktycznie za tym budynkiem,skręcamy w las...

   ...i dojeżdżamy do Uradu,gdzie miała być przeprawa promowa.Okazuje się,że jest raz w roku,gdy urządzają jakieś święto polsko-niemieckie i budują przeprawę pontonową.

   Jedziemy więc w kierunku Słubic.Przekraczamy Pliszkę wpadającą tutaj do Odry.

             Mijamy Kunice...

   A,że droga normalna,to szybko dojeżdżamy do Świecka.

                      Na przedmieściach Słubic,spotykamy Łukasza,który jadąc z nami,doprowadza
                      nas do centrum miasta.

    W Słubicach jak innych przygranicznych miastach-wszystko po niemiecku....

   ...ale napisy na jeżdżącej po mieście  platformie anty-LGBT po polsku!

   W centrum miasta filia Uniwersytetu Poznańskiego...

   Łukasz pokazuje nam ciekawe miejsca Słubic...

               ...i co rzuca się w oczy,dba się tutaj bardzo o estetykę miasta.

   Pijemy kawę,jemy pyszne ciasto...

    ...i ruszamy w kierunku Frankfurtu.

   Wjeżdżamy do miasta ulicą im.Róży Luksemburg czyli jednej z najbardziej ohydnych postaci polskiego ruchu komunistycznego i skręcamy...w Aleję Karola Marksa,który stworzył teorię najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach świata.


    Frankfurt to takie miasto bez charakteru,historycznego centrum....

                   ...a w katolickim kościele na mszy kilkanaście starszych pań,na oznaczonych          miejscach.

    Po krótkim rekonesansie po mieście,wracamy nad rzekę,gdzie wjeżdżamy ponownie w D-12
    Frankfurt nad Odrą

   Wyjeżdżamy z Frankfurtu brzegami Odry i odjeżdżamy od niej do Waisenberga.

    Za Frankfurtem zaczyna pojawiać się więcej rowerzystów.W większości są to emeryci i 75% z nich,jeździ na rowerach elektrycznych.

   Mijamy zakłady mleczarskie,z wjazdem z czasów komuny.

    Im wyżej na północ,tym ciekawszy krajobraz.Nie dorównuje jednak w niczym w urodzie dolnośląskim widokom na Sudety czy temu co będzie nas otaczać na Pomorzu Zachodnim.

                      Mamy tutaj ścieżki rowerowe a też muszelkę oznaczająca Szlak św.Jakuba

   Lebus,to jeden z etapów tego dnia...

   ...a wita nas stadninami koni.

    Krętymi uliczkami,przemieszczamy się przez miasteczko...

   ...a za nim konie też na ścieżce rowerowej.

    Ścieżka biegnie tutaj z dala od Odry.

    Za Lebus z powrotem,wracamy do wałów...

    ...i znowu-raz na wale,raz przy wale.Przewalają się nad nami czarne chmury.Gospodyni noclegu w Kostrzynie mówi,że leje tam jak z cebra.

   Rozpoczynamy więc pogoń przed ulewą...

   Ścieżka na wale trochę ucierpiała,wskutek osunięcia wału ale jak widać szybko została naprawiona.

   Na wskutek remontu wałów jedziemy przez pobliskie Reitwein...

   ...gdzie obrazki,jakie oglądaliśmy na Dolnym Śląsku czy Lubuskim.

          Dojeżdżamy do Kustrin...

   ...gdzie pomnik upamiętniający poległych w czasie I wojny światowej.

   Z powrotem wracamy w kierunku rzeki...

   ..gdzie ostatni odpoczynek na terenie Niemiec.

   Znowu jedziemy tuz przy Odrze...

   ...i wkrótce dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą,która biegnie w kierunku Polski.

   Jedziemy przez most a z dala widoczna,główna atrakcja tego miasta,czyli Twierdza Kostrzyn.

   Dla nas niecodziennym zjawiskiem,były co chwilę przelatujące nad nami klucze ptaków.Gospodyni naszego noclegu,która przeprowadziła się tutaj,gdzieś spod Sudetów,opowiadała o tym jakim szokiem były dla niej,gdy tutaj się sprowadziła,te klucze ptaków,które przelatywały nad nią,we wrześniu,październiku,listopadzie...a nawet w grudniu.A gromadzą się tutaj w Rezerwacie Ptaków,nad rozlewiskami Warty.

    Śpimy na obrzeżach Kostrzyna,w komfortowych warunkach w swoistym skansenie,gdzie znajdziecie stare wagi,narzędzia rolnicze i rybackie i wiele innych ciekawych eksponatów.



Dzień dziewiąty;Kostrzyn nad Odrą-Moryń


Długość trasy; 81 km

Czas przejazdu; ok 8 godz

Trasa przejazdu w formacie GPX

   Wyjeżdżamy z Kostrzyna,gdzie ceny benzyny w Euro.

   Zanim przekroczyliśmy granicę,zatrzymaliśmy się w Twierdzy Kostrzyn w której odbudowano część murów i dwa forty.To tutaj 10 tys Niemców,broniło dostępu do Berlina a sowieci zamiast ich obejść i głodem zmusić do poddania,zburzyli wszystko co zbudowano w ciągu 500 lat.
   Twierdza Kostrzyn

     Wjeżdżamy na teren Niemiec i jest to nasz ostatni dzień pobytu w kraju,gdzie zawsze czuje się nieswojo.Dziwne to uczucie,bo osobiście,mam stąd same miłe wspomnienia.Podobnie reagował mój śp teść,który został tutaj,przeniesiony wraz z całą rodziną z Wielkopolski pod Lubekę aby za marne jedzenie,pracować,kilka lat u niemieckiego bauera.


  Po drodze mijamy opuszczone koszary sowieckich żołnierzy,którzy wyjechali stąd w 1993 roku.

                  
   Jest piękny,słoneczny dzień więc i otoczenie ścieżki D-12,wydaje się bardziej interesujące.

     Mijamy schludne Neubleyen..


   ...i teraz przez wiele kilometrów,będziemy jechać w otoczeniu pól i dorzecza Odry.
 
    Oprócz rozpadającego się budynku i stada krów,nic ciekawego nie dostrzegamy...
 
Dojeżdżamy do Kienitz.... 
 
  ..a tablice ustawione przy ścieżce po niemiecku i łużycku,informują o atrakcjach okolic,przez które się przemieszczamy
 
Tutaj taką atrakcją jest stacja przeładunkowa zboża,zamieniona na hotel z punktem widokowym.
 
Mijamy jedyną barkę jaką zauważyliśmy na Odrze.
 
Drogowskazy odsyłają rowerzystów na noclegi i do innych miejscowości.
 
 
Po krótkiej jeździe na lokalnej drodze...wracamy z powrotem na wały.
 
Czasem nudę rozbijają,takie perełki niemieckiego budownictwa.
 
Z dala nieczynny most kolejowy do Siekierek.Jest remontowany i ma być tutaj przeprawa dla rowerzystów.



         Jedziemy,jedziemy....a mostu nie widać!

    W Neublietzen,jedyne bocianie gniazdo,jakie widzieliśmy w Niemczech.W moim rodzinnych stronach mówiono,że bociany stawiają gniazda u dobrych ludzi... 

            Jest wreszcie most...

 ...przeprawiamy się przez Odrę i jedynym napisem po polsku,jest nazwa miejscowości.

    Oni sprzedają nam BMW i Audi a my im budy dla psów...


   Fryzjer,restauracja,sklepy itd wszystko po niemiecku.A ceny w Euro.Oni tutaj nie wjechali czołgami,to my sami uczyniliśmy się ich niewolnikami.

        Dojeżdżamy do Cedyni,gdzie na wzgórzu piękny pomnik,upamiętniający bitwę pod Cedynią....

   ...i tablica informująca o naszej wiktorii nad Niemcami.Czekam na czas,gdy jacyś nawiedzeni lewacy,zasłonią ją niebieską flagą z żółtymi gwiazdami,w imię utopii.jaką jest Europa bez narodów.

        Po drodze Rezerwat przyrody,gdzie kwitną "polskie wrzosy"

     Dojeżdżamy do Cedyni,gdzie wita nas Kloster....

     ....a w restauracji,gdzie podają smaczne jedzenie,biorę menu i okazuje się,że też  po niemiecku.Na szczęście w innym kolorze okładki,było menu po polsku.

     Opuszczamy malutką i uroczą Cedynię,gdzie pierwszy burdel zwany "Night Club" a za kilkaset metrów następny

Na nocleg do Morynia,jedziemy drogą Nr.125 aby przejechać jak najszybciej,bo słońce coraz niżej.

                     Do Morynia 14 km a z Cedyni niezła ścieżka rowerowa...

     ...której wybudowanie upamiętniono na kamieniu!

     Ścieżka kończy się w Radostowie...

     ...a my pędzimy drogą o bardzo dobrej nawierzchni,wśród pięknych pomorskich pejzaży.

       Mijamy Klepicz i ...

                   ....Stare Objezierze...

      ...by przed zmrokiem dotrzeć,do Schroniska Młodzieżowego.Jest tutaj czysto i łazienka w pokoju a na korytarzu dostęp do kuchni.

Schronisko Moryń

 


 Dzień dziesiąty;Moryń-Gryfino


 Długość trasy; 70 km

 Czas przejazdu; ok 8 godz

 Trasa w formacie GPX

        Po nocnym spacerze,objeżdżamy najciekawsze miejsca tego miasteczka

       Jedziemy nad Jezioro Morzyckie....

      ....gdzie cała plejada zwierząt,które kiedyś tutaj żyły,gdy ustąpił lodowiec.

                    Na wzgórzu kościół zbudowany z kamieni,które zalegają w tej okolicy....

       ...a na przeciwko magistratu,olbrzymi rak.

      Wyjeżdżamy z Morynia drogą Nr.125...

     Moryń

      ...i po wyjeździe z miasta,skręcamy w kierunku Witnicy.


     Mijamy Gądno i Niwkę,gdzie rozpadający się dwór,byłego właściciela tych ziem....

      Droga fatalna ale za to piękne widoki....

     ...a w Witnicy "tablica dziękczynna",bo ze środków UE odbudowano 520 mb drogi/słownie/ pięćset dwadzieścia!

                        Wybudowali,to korzystamy z tego "luksusu"!

       Za Witnicą przejezdne pobocza i jeszcze piękniej.

          Do Narostu dojeżdżamy charakterystyczna drogą dla Pomorza oraz Warmii i Mazur.

     W Naroście,zamiast drogi zbudowali im fontannę!

      Tutaj z zjeżdżamy z "głównej" drogi,w drogę lokalną....

       ....no i przez parę kilometrów,raz jedziemy poboczem a potem pchanie rowerów pod górkę.

      Na osłodę naszej męki,wokół cudowne widoki.

     Nasze zmagania z brukiem skończyły się w Gogolicach...

     ....gdzie obok zaniedbanych budynków,stoi na wzgórzu,odnowiony,olbrzymi pałac.W czasie rozmowy z jedną mieszkanek,dowiadujemy się,że mieszka tutaj Holender,zatrudniający ponad 500 osób i posiadający ziemie aż po Chojnę.Tak wygląda Polska,gdzie przez PGR-y nie zakorzeniła się polskość

     Wyjeżdżamy z Gogolina na wprost,w kierunku Trzcińska Zdroju..

      Poprawia się trochę jakość drogi a widoki,jakie zapamiętałem z Arizony.

      Jak nie można jechać po drodze,to jedziemy poboczem.

     Mijamy Antosiewicze...

      ...i dojeżdżamy do Trzcińska Zdr.

       Przed wjazdem do miasta,dojeżdżamy do skrzyżowania ścieżek rowerowych i decydujemy się jechać do Gryfina,ścieżką Nr.3.

     W rynku pijemy kawę w towarzystwie pary Warszawiaków,którzy dojechali tutaj ścieżką z Siekierek.Nie są zbyt rozmowni ale narzekają na drogi leśne.Szkoda,że nie spróbowali z nami,jak się jedzie przez Dolny Śląsk,Lubuskie czy do Gogolina.

                    Wyjeżdżamy z miasta....

                  Trzcińsko Zdrój

                       ....i natrafiamy na pierwszy kierunkowskaz ścieżki NR.3,która bez nawigacji,doprowadzi nas do Gryfina.

         Za Strzeszowem.....

       ....wjeżdżamy na drogę żwirową,biegnącą wokół Jeziora Strzeszowskiego,na które narzekały "warszawskie lemingi".

      Droga leśna rzeczywiście fatalna,w porównaniu z drogami Nadleśnictwa Mielec czy Kolbuszowa...

     Jechaliśmy dużo gorszymi,więc bez problemu,szybko dojeżdżamy do Swobnicy.

      Sołtys ufundował wsi kawałek dobrej drogi,nie zdążył tylko,zmodernizować własnego domu.

       Nie bardzo znam się na drzewach,więc może leśnicy podpowiedzą,co to za rodzaj potężnych drzew,rosnących obok ścieżki?

     Tutaj kierunek do winnicy G.Tarnau w Baniewicach.My jedziemy nad Jezioro Długie....

     ...nad jeziorem pustki i cisza,bo Ośrodek Wypoczynkowy "Dolnej Odry" zamknięty z powodu pandemii.

     Zaletą tej ścieżki jest to,że szybko,bez nawigacji możemy dojechać do Gryfina.Unikamy też fatalnych dróg Pomorza Zach.Niestety omijamy jak tutaj Banie,gdzie możemy tylko zobaczyć rdzewiejące elewatory zbożowe i nieczynną stację kolejową,gdzie zamieszkał jakiś bezdomny.

     Zaczyna być nudno,jak na niemieckiej ścieżce D-12.

     W Lubanowie,pusty plac po stacji kolejowej i na pamiątkę kawałek toru.


     Potężna tablica,informuje nas o dobrodziejach,którzy przyczynili się do budowy tej ścieżki.A my chcielibyśmy się dowiedzieć,kto projektował i odbierał prace.Bo takich "kwiatków",po niemieckiej stronie nie widzieliśmy?!

      Za Lubanowem,ponownie wjeżdżamy w lasy...

     Znowu omijamy Borzym i jezioro znajdujące się obok tej miejscowości.

      Do Gryfina już tylko 11 km...

     ...a droga do tego miasta,obok której jedziemy wygląda jak powyżej.

     .Jadące obok nas samochody niszczą zawieszenie a my gładziutką ścieżką mijamy rozlewiska Tywy.

     Do Gryfina,docieramy wczesnym popołudniem....

     ...a wita nas to miasteczko Górką Miłości...

    .... i wieżą obronną.

        Śpimy w holenderskich domkach,w których pomieściliśmy nawet rowery.

             Domki do wynajęcia Sportowa 2 tel.506 135 098



Dzień 11   Gryfino-Szczecin


Długość trasy

Czas przejazdu

Trasa w formacie GPX

     Żegnamy Gryfino i polsko-ukraińskie towarzystwo....

                 ...i po rozmowie z miejscowym rowerzystą,decydujemy się na zmianę trasy do Szczecina.Wg niego,po stronie niemieckiej,jest łatwiejszy dojazd do centrum i dworca PKP

       Jedziemy więc,przez most na Odrze  Wschodniej.....

     ...i wjeżdżamy na teren Niemiec.

     

       ....i po przekroczeniu mostu na Odrze Zachodniej,wjeżdżamy ponownie na ścieżkę D-12.

      Mijamy Staffelde...

                ...i dojeżdżamy do Neurochlitz...

        Prostą drogą,oddalamy się od Odry...

       ....i po dojechaniu do skrzyżowania ścieżek rowerowych,skręcamy w kierunku Szczecina.

      Dojeżdżamy do Rosow....

                         ...gdzie mijamy kościół z modernistyczną wieżą.

        ...a tutaj samochód na polskich rejestracjach i na podwórku rozmowy po polsku!

                  Wkrótce dojeżdżamy do miejsca,gdzie obok siebie dwa słupy graniczne.Jest kierunek do granicy państwa i do Kołbaskowa.Wybieramy ten drugi.

     Jedziemy do Kołbaskowa,ścieżka rowerową,przy drodze Nr.13.

     W Kołbaskowie ogromne centrum Amazona...

     ...przeciw czemu protestują mieszkańcy.

    Dojeżdżamy do Przecławia.gdzie ścieżka rowerowa się kończy...

     ...i przez pewien czas,musimy jechać poboczem drogi,obok pędzących samochodów.

     Do centru Szczecina dojeżdżamy ścieżkami rowerowymi i bez problemu docieramy na dworzec PKP.Tutaj zostawiamy sakwy i ruszamy na zwiedzanie Szczecina,bo jesteśmy tutaj po raz pierwszy

     Była Fontanna Manzla nieczynna..

 Fontanna Manzla

                     Odwiedzamy potężną Bazylikę Archikatedralną..

                   Bazylika Archikatedralna św.Jakuba

     Przejeżdżamy obok Bramy Królewskiej...

                   ...a na Placu Siennym przyjęcia komunijne.

                 Rynek-Plac Sienny

                  Zwiedzamy Zamek Książąt Pomorskich,gdzie obecnie są siedziby władz miasta i województwa.

       Zamek Książąt Pomorskich

     Na Placu Ofiar Grudnia 1970r,oddajemy cześć tym,którzy zginęli za wolną Polskę.W tle placu,modernistyczna bryła Filharmonii Szczecińskiej



               Na Wałach Chrobrego ogromny tłok,bo zjechały się tutaj food trucki..

           Wały Chrobrego

     Jemy obiad z widokiem na port i wracamy na dworzec.Przed nami 13 godzin w pociągu!

Krótkie podsumowanie.Przejechaliśmy prawie 900 km.Dla nas najciekawszy był przejazd przez Opolskie i Dolnośląskie a potem dolna część D-12 po stronie niemieckiej.Piękne jest też Pomorze Zachodnie i jego stolica Szczecin.Jeżeli nasz relacja sprowokuje Was,do podobnej podróży,to  znaczy,że siedzenie parę dni przy laptopie miało jakiś sens.