Znajdziecie tutaj opisy tras,które wiodą z Mielca do Tarn0brzega,Nowej Dęby,Kolbuszowej i Dębicy.Są również trasy,które zaprowadzą was prawie pod Ropczyce i Tarnów.Kilka tras prowadzi także na tereny pięknej Ziemi Świętokrzyskiej.
Wszystkie informacje o kolejnych trasach i rajdach,które cyklicznie organizuję znajdziecie na moim fanpage'u
https://www.facebook.com/TrasyroweroweMielec

W wytyczaniu tras kieruję się tym aby biegły z dala od głównych dróg przelotowych.Na wielu zastosowałem skróty zaproponowane mi przez miejscowych mieszkańców.
Znajdziecie tutaj również relacje z wypraw rowerowych,jakie odbyłem po całej Polsce a też przez Niemcy.
Czekam na wasze uwagi i propozycje,zmierzające do ulepszenia wytyczonych tras a także na zdjęcia.

Dla szybszego poszukiwania tras,podzieliłem je na pięć kategorii:
1.Trasy relaksowe-dla początujących i rodzin z dziećmi
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-relaksowe-dla-poczatkujacych-i.html
2.Trasy dla średnio zaawansowanych
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-dla-srednio-zaawansowanych-1.html
3.Trasy dla zaawansowanych
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-dla-zaawansowanych-1.html
4.Trasy leśne
http://trasyrowerowe-mielec.blogspot.com/2016/12/trasy-lesne-1.html
5.Trasy z Beska
6.Wyprawy rowerowe

Jak chcecie się dzielić swoimi trasami a też poznawać piękno naszego regionu,to zapraszam do grupy Trasy rowerowe Podkarpacia

18 wrz 2018

Relacja z wyprawy trasą Green Velo pomiędzy Rudnikiem nad Sanem a Białymstokiem

Relacja z wyprawy trasą Green Velo pomiędzy Rudnikiem nad Sanem a Białymstokiem


 Kilka uwag dla tych,którzy zdecydują się wybrać na taką wyprawę.

  Jedziemy rowerem trekkingowym a w ostateczności rowerem górskim.Większość dróg/moim zdaniem ok 90%/, to drogi asfaltowe o jakości od dobrych do fatalnych,których już nie zobaczycie w regionie Podkarpacia.Przed wyjazdem należy dokonać serwisu roweru,ze szczególnym uwzględnieniem jakości opon.
      Co należy zabrać w podróż?.Zabieramy sakwy a w nich niezbędną odzież.Ubiór na rower to oczywiście tylko i wyłącznie wszystko z tkanin termoaktywnych,które chronią nas przed chłodem,łatwo schną i zajmują mało miejsca.Zabieramy zapasowe buty sportowe no i oczywiście rękawiczki rowerowe.W związku z tym,że nasze przejazdy będą całodniowe,zalecam koniecznie spodenki rowerowe z wkładką.
     Musimy zabrać przynajmniej jedną zapasową dętkę,pompkę,niezbędne klucze a rower koniecznie wyposażyć w przednie i tylne oświetlenie.
      Kilka uwag co do logistyki wyprawy?!.Możecie skorzystać z naszej propozycji przejazdu.Poszczególne dzienne odcinki podzielone są na przejazdy od 70-100 km.Jechaliśmy we wrześniu a więc wyruszając po śniadaniu,mieliśmy do zachodu słońca ok 11 godz na przejazd,zwiedzanie,jedzenie,usuwanie awarii itd.
      Nie musieliśmy szukać noclegów,bo przed wyjazdem,dokonaliśmy ich rezerwacji.Korzystaliśmy z gospodarstw agroturystycznych,znajdujących się w pobliżu szlaku Green Velo.Większość noclegów,to naprawdę wysoki standard a ceny od 2 osób wahały się pomiędzy 60 a 80 zł.Z tych noclegów,z których korzystaliśmy a byliśmy naprawdę zadowoleni,które były czyste,wyposażone w kuchnię i telewizor,udostępniamy linki aby było Wam łatwiej zaplanować podróż.
       Każdy przejazd macie udokumentowany zdjęciami,krótkimi uwagami a też śladem GPX na Traseo.Wystarczy na telefon wgrać aplikację Traseo a później podać numer trasy,wgrać poszczególne odcinki aby bez problemu jechać wyznaczoną trasą.Aplikacja Traseo, co pewien czas,potwierdza sygnałem podążanie po szlaku.Gdyby jednak siadła bateria,uszkodził się telefon itd,proponuję zapisać na kartkach przejazd przez poszczególne miejscowości.
       Szlak jest bardzo dobrze oznakowany ale zdarzyło się nam dwukrotnie,nieświadomie odjechać od trasy a raz za poradą gospodyni w Siemianówce,odjechaliśmy nieco od Szlaku Green Velo,dzięki czemu zobaczyliśmy cudowny klasztor prawosławny w Jabłecznej.
      Kilka uwag odnośnie wyżywienia.Większość gospodarstw agroturystycznych oferuje obiado-kolacje i śniadania.My korzystaliśmy z przejezdnych restauracji i karczm aby skosztować regionalnych potraw.Niestety nie wszędzie jest taka możliwość i dlatego musicie być przygotowani,na późną kolację z podgrzewanego słoika bigosu,klopsików,flaków itd.Na drogę zabieraliśmy słodycze,przygotowane kanapki i oczywiście pełne bidony picia oraz z zapasowe napoje,bo będziecie jechać przez regiony Polski,gdzie sklep można spotkać raz na 20 km.
       Na koniec taka refleksja!.Szlak Green Velo to sztandarowa trasa rowerowa Polski.Spotykaliśmy na niej rowerzystów z całej Europy a też grupy Polaków,chociaż wrzesień to okres powakacyjny.Drogi asfaltowe a też drogi leśne jakie mamy na Podkarpaciu,nawet pomiędzy zapadłymi wioskami,w porównaniu z tymi drogami jakimi jechaliśmy-to czołówka europejska.Możemy je pokazywać każdemu turyście z Anglii,Holandii czy Niemiec.W lasach mamy kilometry świetnych dróg pożarowych,miejsca do wypoczynku,oznakowane rezerwaty przyrody a tez mnóstwo zabytków
        Od czterech lat,bezskutecznie usiłuję przekonać urzędników,którzy rządzą naszym miastem,powiatem i województwem,do wyznaczenia Szlaku Rowerowego Puszczy Sandomierskiej oraz do połączenia wałami Wisłoki ścieżką rowerową,dwóch najcenniejszych zabytków Ziemi Mieleckiej,czyli kościoła w Gawłuszowicach i Pałacu w Przecławiu.
       Wyznaczenie Szlaku Rowerowego,który wg mojej koncepcji miałby ponad 300 km długości,to szansa rozwoju dla gospodarstw agroturystycznych,wiejskich sklepów itd.Mógłby on być połączony ze Szlakiem Green Velo,co przyczyniłoby się do jego popularyzacji.
   



Dzień pierwszy; Rudnik nad Sanem-Ciosmy


Długość trasy ok 40 km

Czas przejazdu ok 4 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


Mieliśmy startować z Leżajska.Niestety problemy z firmą kurierską,która nie dostarczyła na czas zakupionych sakw spowodowały,że skróciliśmy trasę aby na czas dotrzeć do Ciosm,gdzie mieliśmy nocleg.Tym,którzy chcą podążać po naszej trasie,proponuję nadłożyć 30 km i zacząć podróż w Leżajsku,gdzie kiedyś żyli Chasydzi a szlak przebiega tuż obok przepięknej bazyliki ze wspaniałymi organami.

   Dzięki naszemu przyjacielowi dotarliśmy z rowerami na bagażniku do Rudnika.Tutaj, na skrzyżowaniu ul.Sandomierskiej i drogi do Ulanowa,prowadzi Szlak Green Velo.A przed nami ponad 700 km!


    Mijamy więc Rudnik i pojawia się nam pierwsza miejscowość czyli Przędzel


    Po przekroczeniu Sanu....

   ...wjeżdżamy do Ulanowa,gdzie dalej kwitnie tradycja flisacka.Możecie się stąd zabrać na wyprawę takimi galerami aż do Gdańska
  Ulanów


    Przejazd przez Ulanów jest trochę skomplikowany ale kierujcie się na kościół a stąd już blisko do przeprawy przez Tanew,która jest obecnie remontowana


   Za Ulanowem piękne ścieżki rowerowe ale jak sądzicie,że tak będzie aż do Białegostoku,to jesteście w dużym błędzie

   Po minięciu wsi Folwark musicie uważać,bo na skrzyżowaniu dojeżdżamy do trasy Green Velo,która skręca w lewo w kierunku Sandomierza.My jedziemy na wprost.


    Wjeżdżamy świetnymi i mało uczęszczanymi drogami do gminy Jarocin.


   Szyperki to ostatnia wieś przed Jarocinem


    No i dojeżdżamy do Jarocina,który jest ostatnią gminą Podkarpacia...i ostatnim miejscem,gdzie mieliśmy drogi o znakomitej nawierzchni.


   W Jarocinie zajeżdżamy na pierwszy MOR/miejsce obsługi rowerzystów/,położony nad ładnie zagospodarowanym zalewem a gdzie się przekonujemy,że MOR-y oprócz zadaszonych miejsc do siedzenia i stołów,nie oferują jak stacje rowerowe w Mielcu,możliwości napompowania roweru czy też dokonania drobnych napraw.


   Wyjechaliśmy z MOR-u do centrum wsi i przy Urzędzie Gminnym dopadła nas ulewa.Czekaliśmy,czekaliśmy pod daszkiem wiejskiego sklepu i gdy deszcz zelżał,zdecydowaliśmy się na jazdę,bo zbliżał się zachód słońca.


    No i wjechaliśmy w województwo lubelskie,gdzie tez piękne lasy a drogi sami zobaczcie!


    Pozostałe 20 km pokonaliśmy w deszczu,mijając kolejne wsie.W Hucie Krzeszowskiej zjechaliśmy ze szlaku,bo na skrzyżowaniu przy kościele zamiast w lewo,skręciliśmy w prawo.I tutaj taka rada!.Szlak Green Velo jest bardzo dobrze oznakowany.Jeżeli zdarzy się wam,że w ciągu kilometra czy dwóch,nie zobaczycie charakterystycznego pomarańczowego znaku-to znaczy,że trzeba zawrócić.


    Na pierwszy nocleg w Ciosmach,trafiliśmy bez problemu,bo właściciele gospodarstwa agroturystycznego,prowadzą również wiejski sklep.Nocleg gorąco polecamy,bo mieści się w oddzielnej części budynku a na trzy pokoje z telewizorami,gospodarze udostępniają nam świetnie wyposażoną kuchnię oraz dwie nowiutkie i czyste łazienki.Do tego okolica jest tak piękna,że chce się tutaj zostać na dłużej!
Nocleg Ciosmy





Dzień drugi;  Ciosmy-Nawóz



Długość trasy  79 km

Czas przejazdu  ok 10 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


Drugi dzień to przejazd przez Roztoczański Park Narodowy i zwiedzanie stolicy Roztocza czyli Zwierzyniec.Odwiedziny w Szczebrzeszynie,gdzie chrząszcz brzmi w trzcinie i piękny Zalew w Nieliszu.

    Żegnamy gospodarzy i urocze Ciosmy


                      Wjeżdżamy w biłgorajskie lasy...


   Dojazd do Biłgoraja,jak na standardy dróg w lubelskim,zupełnie przyzwoity a w lasach pamiątki religijnego polskiego ludu


   Wyjeżdżamy z lasu i wjeżdżamy do Biłgoraja


   Zjechaliśmy z trasy aby zobaczyć centrum miasta,no i przeżyliśmy rozczarowanie,bo stary Biłgoraj spłonął w czasie ostatniej wojny a po komunizmie pozostał taki "gmach" miejscowych władz
Biłgoraj


   Zachęcam natomiast do wstąpienia na przydrożny cmentarz,gdzie możemy zobaczyć niecodzienny Panteon miejscowych bohaterów,poległych w walce z niemieckimi i sowieckimi okupantami


   Po wyjeździe z miasta na rondzie,kierujemy się zgodnie ze znakiem Szlaku,w kierunku Zwierzyńca

   Zjeżdżając ścieżką rowerową w dół,złapałem pierwszego kapcia.Na szczęście,obok był zakład wulkanizacyjny.Dzięki uprzejmemu szefowi,mogłem ich samochodem pojechać do pobliskiego sklepu rowerowego po nową oponę.Dętkę zreperowano a całość usługi...to 10 zł.Dziękuję Panowie za pomoc!
Zakład wulkanizacyjny


    Po wyjeździe z miasta wjeżdżamy ponownie w lasy,które zewsząd otaczają Biłgoraj

   W Bukownicy zatrzymujemy się przy zabytkowej kapliczce,oszpeconej przez miejscowego "artystę"


    Mijamy Tereszpol Zarenda....


   ....i zaczynamy wspinać się na pierwsze górki


   Na wzgórzach mijamy liczne plantacje owoców w tym maliny,które pozostały niezebrane na krzakach.W dole kolej szerokotorowa biegnąca w tej okolicy.


   Jadąc wzdłuż Szlaku Green Velo,będziemy się w przeciwieństwie do naszego miasta i powiatu,spotykać się z licznymi,wyznaczonymi trasami rowerowymi.Dlatego trzeba zawsze się kierować na charakterystyczne oznakowanie Szlaku-tutaj skręcamy w lewo,w kierunku Zwierzyńca.


                      Dojeżdżamy do wsi Sochy,gdzie niemieccy zbrodniarze wymordowali i spalili całą wieś.W całej Europie znana jest czeska wieś Lidice,w której oprawcy z SS wymordowali wszystkich mężczyzn a wieś zrównali z ziemią.Natomiast niewielu w Polsce i prawie nikt na świecie nie wie,że niemieccy okupanci,zlikwidowali na Zamojszczyźnie kilkaset takich wsi i wywieźli stąd około 30 tys dzieci,z których większość,nigdy nie wróciła do swoich domów.
Zagłada wsi Sochy


   Wjeżdżamy do Roztoczańskiego Parku Narodowego.Witają nas urocze i ładnie zagospodarowane Stawy Echo,gdzie można plażować,spacerować i łowić ryby


    Do Zwierzyńca zjeżdżamy w dół...

   ...a po drodze możemy zatrzymać się w biurze Informacji Turystycznej.Można tutaj  dostać mapki Roztocza  a też Szlaku Green Velo
Zwierzyniec 


   Jeden z pierwszych zabytków jakie mijamy,to Browar Ordynacji Zamojskiej.Do dzisiaj warzy on piwo a więc smakosze tego napoju,mogą w miejscowym sklepie nabyć kilka gatunków
Browar w Zwierzyńcu

   Po drodze trzeba koniecznie odwiedzić,piękny kościółek na wodzie.
   Kościół św.Jana Nepomucena


   Ze Zwierzyńca wyjeżdżamy ścieżką rowerową....


   ...która niestety się kończy i dalej musimy jechać poboczem ruchliwej drogi.


    Po minięciu wsi Brody Małe,szlak prowadzi prosto przez Brody Duże.Proponuję jednak skręcić w lewo,w kierunku pobliskiego Szczebrzeszyna.Bo bliziutko a miasteczko słynne nie tylko z wiersza Tuwima a też tego,że w zasięgu 100 m,możemy tutaj wstąpić do synagogi,cerkwi i kościoła katolickiego.


   Jedziemy więc do Szczebrzeszyna...


   ...i po dojeździe do miasta,należy skręcić w lewo,by po kilkuset metrach zobaczyć nad potokiem-jak "chrząszcz brzmi w trzcinie"!


                     Wracamy do centrum....


   ...gdzie ładny magistrat....


   ....kościół katolicki....


                       ...cerkiew....


   ....i synagoga a to wszystko w zasięgu 100m.
   Szczebrzeszyn


                      Wracamy z powrotem na trasę Green Velo i jedziemy przez Brody Duże


    Po dojechaniu w Bodaczowie do drogi Nr.74 prowadzącej do Zamościa,skręcamy w lewo w kierunku Strzebrzeszyna.....


   ...i dojeżdżamy do pięknego miejsca.Jest to zajazd umiejscowiony w byłym młynie,gdzie właściciele utworzyli też muzeum.Można tutaj zjeść smaczne potrawy a też zakupić ręcznie tłoczone oleje o różnych smakach.
Restauracja Klemens


                       Po posiłku wyruszamy w dalszą drogę.Przejeżdżamy obok Zakładów Tłuszczowych i parku w Klemensowie.


   W Michałowie przekraczamy Wieprz,który będzie nam jeszcze towarzyszył w naszej wędrówce.

   Jedziemy przez lubelskie wsie,położone w pagórkowatym terenie.A wokół mamy uprawy różnego rodzaju owoców,tytoniu a też dyń.


   Wzgórza mamy oznaczane znakami i tak jak tutaj,wzniesienie podnosi się o 5%

   Ponownie przekraczamy Bug i po dojechaniu do Czajek powinniśmy skręcić w prawo.My pojechaliśmy prosto....


   Nadrobiliśmy może 1-2 km ale w Kulikowie ponownie wjechaliśmy na Szlak GV.Gdzie piękne widoki na Zalew w Nieliszu.


   Żegnamy się z pięknie położonym zalewem...


   Docieramy do Nawozu i skręcamy ze Szlaku GV w lewo,w żużlową drogę.


   Po kilkuset metrach trafiliśmy na następny nocleg,który polecamy.Gospodarze obdarowali nas pysznym,własnej roboty sokiem pomidorowym i wspaniałą pastą.
Zielony Zakątek





       Dzień trzeci:  Nawóz-Chełm


 Długość trasy  76 km

Czas przejazdu ok 8 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


 Dzisiaj będziemy jechać na obrzeżach Skierbieszowskiego Parku Krajobrazowego,gdzie będziemy podziwiać piękne ukształtowanie terenu,w postaci wąwozów,urwisk i leśnych gęstwin.Po drodze odwiedzimy Krasnystaw a nocleg w mieście na kresach-Chełmie.


    Żegnamy gospodarzy i w pochmurny poranek,wyruszamy w drogę.Kto nie zrobił zakupów to po drodze mijamy wiejski sklepik.


    Do Chełma 76 km.Apropos długości tras?!.Niektórym "wyścigowcom" 80 czy 90 km dziennie,może wydawać się zbyt mało.Należy jednak pamiętać,że nie jedziemy na niedzielną przejażdżkę a rowerem z sakwami,napojami i jedzeniem.Że po drodze zwiedzamy,możemy mieć awarie,błądzić itd.Poza tym jedziemy,nie po to aby bić rekordy,tylko po to aby,podziwiać piękno naszej Ojczyzny.


   Ziemia Krasnystawska to piękne krajobrazy i fatalne drogi...


                      ....chociaż zdarzają się też odcinki dróg,podobnych do tych w okolicach Mielca czy Rzeszowa


   I dalej mijamy pełne owoców plantacje malin a jest połowa września!.Oprócz nas,nikogo nie interesują wiszące na nich słodziutkie maliny.Ta plantacja w okolicach Wirkowic.


    Mijane wsie są mniej zamożne od naszych mieleckich ale też zadbane z kwitnącymi kwiatami na poboczach.


    Jedziemy przepiękną kotliną,gdzie w dole wije się Wieprz.


   Jest tu naprawdę pięknie i żadne zdjęcie nie odda uroku tej ziemi.Krótko o moich fotografiach?!.Znawcy zasad fotografii mogą mieć do nich wiele zastrzeżeń.Pamiętajcie jednak,że robiłem je często jadąc,w różnych warunkach atmosferycznych i robiąc ich ponad 1100.Chciałem was nimi,tylko zachęcić abyście rzucili swoje biurka,biznesy,laptopy itd i udali się w taką podróż.
                      Tarnogóra to typowa lubelska wieś.Pozostało tutaj jeszcze wiele domów z okresu biednej II Rzeczpospolitej.Komunizm ten stan zakonserwował a III RP pozostawiła ten region zaniedbany,bo ważniejsze były szemrane interesy w Warszawie,konfitury przy autostradach i takie zabawki jak Pendolino.


   Po dojechaniu do Romanowa trasa GV po raz pierwszy zbacza na bezdroża.


   I byłoby pięknie i romantycznie,gdyby ten 2 km odcinek drogi,był wykonany zgodnie ze sztuką budowlaną.W rozmowie z okolicznymi rolnikami dowiedzieliśmy się,że miejscowi notable dokonali hucznego otwarcie tej części GV a oni,muszą dzisiaj pomagać,jadącym tutaj rowerzystom umyć siebie,rowery itd...My mieliśmy to szczęście,że jechaliśmy w czasie,gdy od paru dni nie spadła tutaj nawet kropla deszczu.Gdy będziecie jechać o innej porze roku i traficie na błoto,to zwróćcie i na skrzyżowaniu w Romanowie.Zamiast w tą drogę,należy jechać w prawo na Dworzyska,tam skręcić w lewo na Latyczów i po kilku kilometrach,wyjedziecie ponownie na Szlak GV,unikając błota i wątpliwych atrakcji.


    Przed Krasnystawem dalej droga kiepska ale trud jej pokonywania,wynagradzają nam piękne widoki.


    Nawierzchnia drogi się poprawia a więc to znak,że zbliżamy się do miasta...


   ...no i z górki zjeżdżamy do Krasnegostawu.


   Po wyjeździe pod górkę do centrum miasta,zatrzymujemy się przy kościele św.Franciszka Ksawerego.
Kościół św. Franciszka Ksawerego w Krasnymstawie


   Niedaleko kościoła znajduje się rynek,gdzie możemy wypocząć w cieniu drzew,których na szczęście, jak mieleckim rynku nie wycięto.

   Szlak GV do rynku prowadzi trochę inaczej.Myśmy sobie ten dojazd nieco uprościli.Aby na niego wrócić,należy z rynku zjechać ulicą Mostową w dół i po przejechaniu mostu na Wieprzu,należy skręcić za nim w prawo.Tam trafimy na Szlak i kierunek Chełm.A do Chełma jeszcze 50 km.


   Z miasta wyjeżdżamy drogą biegnącą w wąwozie o nawierzchni,po której jechałem po raz pierwszy w życiu.Drogę wyłożono cegłą!


   Mijamy Krasnystaw...


   ...na który możemy teraz spojrzeć ze wzgórza.


   Po wyjeździe z miasta,drogi wracają do "lubelskiej normy",czyli do tego co na Podkarpaciu mieliśmy jeszcze 20 lat temu.

   Trudno!.Jak się nie da jechać-to trzeba pchać.


   Potem było 3 km przez las...ale drogą dużo lepszą.Tutaj spotkaliśmy dwóch rowerzystów z Niemiec.Jeden z nich mówił po angielsku a więc się dowiedzieliśmy,że jadą od Elbląga trasą GV.Że kiedyś przejechali nad Bałtykiem aż do Estonii.Kulturalnie nie zapytałem czy nie jechali czasem sentymentalną trasą,po której 80 lat temu,jechali w tym kierunku ich przodkowie,w mundurach SS i Wermachtu.


   Fatalną jakość dróg,wynagradzają nam dalej piękne widoki.I tutaj taka degresja!.Później spotkamy drogi o nawierzchni w porównaniu z tymi,które widzicie o wiele gorsze.Szlak Green Velo,to trasa rowerowa o długości ponad 2 tys km.Jest ona wizytówką Polski.Jeżdżą po nim turyści z całej Europy.Skoro wyznaczyliśmy ten Szlak,to mam świadomość,że nie wybudujemy przy nim nowych domów,zresztą nie ma takiej potrzeby.Bo ten niespotykany już w wielu krajach Europy klimat polskiej wsi,może tylko przyciągać turystów,że już nie wspomnę o naszych wspaniałych lasach,których nam mogą tylko pozazdrościć Niemcy,Belgowie czy Anglicy.Natomiast,puszczenie rowerzystów na drogi,gdzie można się tylko rozchorować i zniszczyć rowery,to wyraz głupoty i nieodpowiedzialności!.Mam nadzieję,że szumnie zapowiadany przez rząd Morawieckiego program budowy lokalnych dróg,radykalnie poprawi też jakość dróg na GV.


   Na osłodę mimo,że Baraki- mamy drogę o której marzymy na całym Szlaku.

    Po wyjechaniu z Baraków na wzgórze mamy i dobre drogi oraz też teren,trochę przypominający nasze pod mieleckie wsie.


    Po dojechaniu do ładnego Maciejowa...


    ....Szlak GV,skręca w drogę żwirową,która nawierzchnią przypomina nasze drogi pożarowe w lasach.Jedzie się więc po niej komfortowo i przyjemnie.


    Potem przez kilkaset metrów jest trochę gorzej ale bez problemu docieramy nad Zbiornik Retencyjny,gdzie powitała nas para łabędzi.


   W sumie przejazd przez pola i lasy żwirowymi drogami,można zaliczyć do zupełnie udanego....


   ...gdyby ktoś w Kostuninie,nie wpadł na pomysł aby nas przewieść kilkaset metrów,po tym co zostało w spadku po komunie.Z drugiej strony zgłaszam pomysł aby ten odcinek zostawić w takim stanie jak jest,aby nasz dzieci i wnuki,zobaczyły czym był ten komunistyczny raj na ziemi.
   W drodze do Chełma,spotykamy wsie,rodem ze skansenu w Sanoku.


                       A im bliżej Chełma to drogi lepsze i dalej pięknie!


                      W Nowych Depułtyczach mijamy drewniany kościół katolicki,będący kiedyś własnością Unitów.Bo Chełmszczyzna od wieków,zamieszkała jest przez wyznawców różnych odłamów chrześcijaństwa.
Kościół Nowe Depułtycze

   Do niedalekiego Chełma coraz bliżej ale też i dzień ma się ku zmierzchowi.


   Do Chełma jedziemy asfaltową ścieżką rowerową...


    ...którą po dojeździe do Pokrówki,skręcamy w prawo i wyjeżdżamy w pola.


   Następnie na wzgórzu,skręcamy w lewo i jedziemy w dół,w kierunku Chełma


                       Po zjechaniu w dół,dojeżdżamy do skrzyżowania w Stupinie Łanowym.Tutaj Szlak GV,skręca w prawo.My pojechaliśmy do Chełma wprost,bo szukaliśmy noclegu.Mieliśmy zarezerwowany pokój w zajeździe 10 km za Chełmem.Chcieliśmy się jednak zatrzymać blisko centrum aby zwiedzić miasto.Za poradą jednego z mieszkańców,pojechaliśmy właśnie na wprost,bo tam przed Chełmem,miało być gospodarstwo agroturystyczne....


   ...pojechaliśmy więc w dół i niestety,jak nas poinformowali sąsiedzi,właściciele tej agroturystyki,akurat w tym dniu udali się na wesele!.Zostawiam wam jednak linka do tego gospodarstwa,bo mieści się tuż obok drogi,która pojedziecie a też znajduje się blisko centrum.
Agroturystyka Chełm


   My pojechaliśmy do centrum miasta,gdzie trwał odpust i skierowano nas,do niedalekiego hotelu przy miejscowym stadionie.Niestety miał on jedyną zaletę,że był bliziutko centrum!.Obiekt MOSiR-u od czasu komuny,nie zmienił swojego wyglądu a więc jak nic nie znajdziecie,to pytajcie o noclegi przy stadionie.
Chełm





Dzień czwarty: Chełm-Sławatycze




 Długość trasy 103 km

Czas przejazdu  ok.10 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


   To najdłuższy odcinek,jaki pokonaliśmy w czasie naszej wyprawy.Były momenty,że jechaliśmy kilkaset metrów od granicy ukraińskiej.Ze względu na długość trasy,nie zatrzymaliśmy się nad Jeziorem Białe.Co wam polecam,jak znajdziecie na to czas.Od Włodawy jedziemy niedaleko Bugu,choć jego piękno poznamy dopiero w następnym dniu.


                      W niedzielny poranek,udaliśmy się na wzgórze,gdzie umiejscowiona jest Bazylika,położona w pięknym parku.Po mszy i modlitwie za szczęśliwą podróż,ruszyliśmy w dalszą drogę.
Bazylika Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Chełmie


   Od Bazyliki jedziemy cały czas w dół ul.Lubelską


    Jadąc cały czas ul.Lubelską,mijamy po drodze stację kolejową i po dojechaniu do miejscowego aquaparku,skręcamy w prawo....


    ....i jadąc ul.Szpitalną a następnie Ceramiczną,wyjeżdżamy z miasta


    Mijamy podmiejskie,zadbane miejscowości.

   Ścieżką rowerową jedziemy przez Okszów,gdzie pierwotnie mieliśmy zarezerwowany nocleg.


    Po wyjeździe z miasta,jedziemy przez Chełmski Park Krajobrazowy.


   Okolice Chełma w przeciwieństwie do tego,co zobaczyliśmy w Krasnystawie,wyglądają naprawdę imponująco.


   Takie są też drogi!


   Mamy więc dobre drogi i ogromne plantacje dyń.


   Niestety przed Uhruskiem,zaczyna się lubelska rzeczywistość-czyli fatalne drogi i biedne wiejskie zabudowania.


   Teraz Szlak wiedzie nas w kierunku Włodawy.


   30 km od Chełma,droga pusta i prosta jak Arizonie.Dlatego omijamy fatalną nawierzchnię...i jedziemy środkiem drogi!


   To nie maj a połowa września!


   W Woli Uhruskiej,zatrzymujemy się na odpoczynek a towarzyszą nam w dali miejscowi "rowerzyści",którzy spędzają niedzielne popołudnie,wspierając miejscowych plantatorów chmielu.

    Mamy też przyjemne chwile,gdy jedziemy po normalnych drogach.


   Lubelszczyzna to nie tylko uprawy chmielu ale też ogromne plantacje tytoniu


    W Zbereżu ponownie wjeżdżamy w dolinę Bugu a za nim w lasy,które będą nas otaczać aż do Sobiboru.

   Na zakręcie za Wołczynami,skręcamy w kierunku Sobiboru.


    Do tego strasznego miejsca,w którym niemieccy zbrodniarze,zgotowali okrutny los tysiącom niewinnych ludzkich istot,jedziemy remontowaną drogą.Mam nadzieję,że jak wy się wybierzecie naszymi śladami,to droga będzie w całości wyremontowana.

   Sobibor wita nas postkomunistycznym blokowiskiem...


   ...a tez znaną z historii i wielu fotografii stacją kolejową,gdzie kończył się kres życia tych,których tutaj przywieziono.


   W Sobiborze,zastaliśmy ogrodzone miejsca upamiętnienia i zakaz wstępu.Była niedziela,nikogo oprócz ochroniarza tutaj nie było...ale jak Rosji sowieckiej-Jak nie nada,to nie można.Złamałem niestety zakaz i zrobiłem pamiątkowe zdjęcie.Oburzony "pan ochroniarz",prawie by mnie aresztował ale obeszło się bez kajdanek i mogliśmy jechać dalej.
Obóz zagłady w Sobiborze

   Wyjeżdżamy więc z Sobiboru...


   ...a w sąsiednim Żłobku mijamy jeźdźców i stadninę koni


   Przez lasy docieramy do drogi,która wiedzie nas do Włodawy...


   ..i jadąc przez 10 km ścieżką rowerową,mijamy Jezioro Białe,by niedługo dotrzeć do Włodawy.


   We Włodawie Szlak GV omija centrum miasta.My oczywiście do niego wjechaliśmy,bo jak każde miasto na Kresach RP ma ślady,gdzie w symbiozie przez wieki żyli Polacy,Rusini i Żydzi.
  Po zwiedzeniu centrum i posiłku...ruszamy w dalszą drogę.
  Włodawa


   Jadąc dalej ścieżką rowerową,wyjeżdżamy z Włodawy.


   Jedziemy dalej ścieżką rowerową.Wieczór coraz bliżej a do Sławatycz z Włodawy prawie 25 km...


   Jedziemy i podziwiamy krajobrazy Polesia....


   ..a ścieżka rowerowa się nie kończy,tylko przenosi na drugą stronę drogi


   Dojeżdżamy do wieży widokowej....


   ...z której z daleka widać Sławatycze a też piękne Polesie.


    Mimo,że słońce coraz niżej,zatrzymujemy się w Hannie aby podziwiać odrestaurowany zespół cerkwi unickiej.
Zespół cerkwi unickiej pw. św. Apostołów Piotra i Pawła i św. Dymitra Męczennika


   Słońce zachodzi a my dalej zasuwamy do Sławatycz rewelacyjną ścieżką rowerową.


   I tak przez 25 km aż do Sławatycz,dojechaliśmy świetnie zbudowaną ścieżką rowerową!.Polecam jej zdjęcia włodarzom powiatu mieleckiego aby porównali jej jakość,z tym co mamy np pomiędzy Mielcem a Maliniem!
Sławatycze





Dzień piąty:Sławatycze-Janów Podlaski




 Długość trasy 94 km                                                                                                                     
Czas trwania ok 11 godz                                                                                                                 
Przebieg trasy w formacie GPX                                                                                                                                                   

 Była to chyba najpiękniejsza część z tych ponad 700 km,które przejechaliśmy w ciągu 9 dni.A dlaczego-to zobaczcie!                                                                                                                    
                                                                                                          
    Wstaliśmy wcześnie,bo czekał nas równie długi dzień,jak ten do Sławatycz.I gdy byliśmy już przy rowerach,zjawiła się nasza sympatyczna gospodyni,która pojechała zakupić nam świeże pieczywo.Byliśmy niestety już po śniadaniu ale za to skorzystaliśmy z jej rady i zboczyliśmy z trasy aby zobaczyć przepiękny zespół klasztorny w Jabłecznej.Dziękujemy,bo było to naprawdę cudowne miejsce a przy okazji,mogliśmy po raz pierwszy znaleźć się nad brzegiem Bugu i spojrzeć na drogą stronę naszej granicy.Nocleg polecamy!
Jolisława noclegi

   Ostatnie spojrzenie na Sławatycze...i jedziemy!

    Za poradą gospodyni,dojechaliśmy do skrzyżowania z drogą prowadzącą do przejścia granicznego.Obok tej drogi jest droga,która wiedzie obok rozlewisk Bugu,którą należy jechać.


    Po niedługim czasie jadąc tą boczną drogą,docieramy do przejścia granicznego....

    No i zaczynamy bajeczną podróż w dolinie Bugu!


   Kierujemy się na Nowosiółki...

                      ...gdzie krzyże przydrożne,trochę inne od tych "naszych".



Mijamy Nowosiółki i niedługo dojeżdżamy do celu.



   Dziękujemy Ojcom za to,że mogliśmy pomimo niewłaściwego kobiecego stroju,obejrzeć to piękne miejsce...ale trudno wieźć na rowerze i właściwe nakrycie głowy a też długą spódnicę!
Monaster św. Onufrego w Jabłecznej, klasztor w Jabłecznej 


   Za poradą Ojca,który nas oprowadzał po cerkwi,pojechaliśmy nad Bug,gdzie stała kaplica.No i też po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć naszą granicę państwa,biegnącą nad brzegiem Bugu.


     Po dotarciu do granicy,wracamy z powrotem na trasę GV.


    Z klasztoru jedziemy w kierunku wsi Jabłeczna...


   ..i niedługo z powrotem docieramy do drogi,gdzie wiedzie Szlak GV.Oczywiście skręcamy tutaj w kierunku Terespola,który jest teraz naszym celem jazdy.


   Od Sławatycz,nie ma już ścieżki rowerowej ale mamy za to,mało uczęszczaną drogę o bardzo dobrej nawierzchni.


   Następnym etapem podróży jest Kodeń,nazywany Częstochową Wschodu.
 
   Do tego znanego Sanktuarium,dojeżdżamy przez Kodeń ładnymi ścieżkami rowerowymi.Musimy jednak zboczyć ze Szlaku aby zobaczyć to urocze i ważne dla tysięcy pielgrzymów miejsce.


   ....a niedaleko od Sanktuarium,jak to na wschodzie Polski,lśnią się kopuły ogromnej cerkwi.
Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej


   Po odwiedzinach w Sanktuarium wracamy na Szlak...i znowu mamy wyjątkową jak na Green Velo nawierzchnię jezdni.


   A dynie zarówno pod Chełmnem,Włodawą jak i Kodniem.


   W Okczynie czyli 5 km za Kodniem...wracamy do "drogowych atrakcji" GV.


   Droga fatalna ale za to znowu  czeka nas cudowne miejsce w Kostomłotach!


                    Cerkiew św. Nikity Męczennika w Kostomłotach


    A za Kostomłotami,dalej cudowne krajobrazy Doliny Bugu i lubelski standard dróg.


   W Żukach zjechaliśmy ponownie  nad Bug i granicę naszego państwa....no i zdarzył mi się następny kapeć!.Tym razem tylnego koła.


   Żegnamy Bug,który nam będzie towarzyszył aż do przeprawy promowej w Zabużu.

   W Dobratyczach,dojeżdżamy do drogi prowadzącej do Terespola...


   ...i przez chwilę mamy nawet ścieżkę rowerową.


   Dojeżdżamy do ronda w Terespolu,gdzie w prawo mamy przejście graniczne.My natomiast zgodnie ze znakami GV,zmierzamy do centrum miasta.


   Przez Terespol,jedziemy na szczęście ścieżkami rowerowi.A Terespol zapamiętamy z tego,że to miasto graniczne i dlatego również,że grasują tutaj "groźni policjanci".Otóż zdarzyła się nam tutaj taka przygoda.Jadąc ścieżką rowerową,drogę zajechał nam radiowóz policyjny.Okazało się,że dokonaliśmy "strasznego przestępstwa",czyli przejścia przez jezdnię,nieoznakowaną pasami.Żona po pouczeniu i spisaniu z dokumentów,uraczyła panów policjantów taką opowieścią;
  Przebywając w Anglii usiłowała przejść przez jezdnię,oczywiście w miejscu nieoznakowanym.Działo się to w małym,historycznym miasteczku,tuż obok budynku policji.Co próbowała wejść na jezdnię,to zza zakrętu wypadał samochód.Po chwili podszedł do niej policjant i zapytał-Co chce zrobić?.Powiedziała mu,że chce przejść przez jezdnię.Po chwili,policjant..... wszedł na jezdnię,wziął gwizdek w usta,zatrzymał ruch na jezdni i poprosił ją o przejście!.I tym panowie polscy policjanci,różnice się od tych angielskich,że tamci od lat wiedzą,że utrzymywani są z naszych podatków i są na ulicach przede wszystkim po to aby nam pomagać.


    Terespol opuszczamy ścieżką rowerową,taką samą jaką nas uraczył były Prezydent Miasta przy ul.Wojsławskiej.


   Za Terespolem Szlak odbija w prawo i jedziemy obok ogromnego wykopaliska piasku....


   ...a że droga pusta,zamiast wątpliwej jakości ścieżki rowerowej,korzystamy z jezdni.


   Za Terespolem świetna droga,piękne krajobrazy a do tego cudowny,słoneczny dzień.


   W okolicach Malowej Góry droga nieco gorsza ale widoki jeszcze piękniejsze.


    To nie Bug a również urocza Krzna.


   W Malowej Górze,możemy się zatrzymać nad stawami a potem pod ostatnią górkę tego dnia...


   ...wjeżdżamy w lasy


    Po dojechaniu do skrzyżowania,skręcamy zgodnie ze znakami Szlaku w kierunku Siedlec.


   W Bohukałach mamy wreszcie kierunek Janów Podlaski!.A do pokonania mamy jeszcze 18 km.


   Dojeżdżamy do Pratulina.Byliśmy tutaj pod wieczór,dlatego nie mieliśmy czasu aby wstąpić do miejscowego Sanktuarium Męczeńskich Unitów.Może wam się uda?!
Sanktuarium Błogosławionych Męczenników Podlaskich


    Zbliżał się wieczór i wisiała nad nami groźna,czarna chmura.


   Droga pusta i o dobrej jakości,więc pędzimy aby zdążyć na nocleg w Janowie Podlaskim.


   I zdążyliśmy przed zachodem słońca!



         
 Dzień szósty;    Janów Podlaski-Kleszczele




Długość trasy; 91 km

Czas przejazdu; ok 12 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


Było to najgorszy odcinek,jaki mieliśmy do pokonania na trasie od Rudnika nad Sanem do Białegostoku!.Takich dróg leśnych i dróg pomiędzy wioskami,jakimi nas uraczyli gospodarze Szlaku pomiędzy Grabarką a Kleszczelami,nie życzę najgorszemu wrogowi.Sami zresztą zobaczcie!

                     A zaczęło się pięknie i słonecznie.Spaliśmy chyba w najlepszym gospodarstwie agroturystycznym na trasie.Macie tutaj oddzielny domek,z pięknym salonem i kuchnią a na górze trzy pokoje a do tego dwie łazienki.Gospodarze wyjechali wczesnym rankiem.Więc klucz zgodnie z umową zawiesiliśmy na gwoździu i ruszyliśmy w drogę.
Agroturystyka u Teresy

   Być w Janowie Podlaskiej i nie zobaczyć słynnej stadniny koni,to tak jak być w Rzymie i nie zobaczyć Papieża.Dlatego odbiliśmy z miejscowego rynku i prostą drogą...


   ,...dojechaliśmy do pięknego miejsca,gdzie pełno arabskich,pięknych koni za ogrodzeniami a w alejkach jeźdźcy, podążający na tory.
Stadnina koni


   Wracamy z powrotem do Janowa Podlaskiego...


   ...gdzie tak jak  i całe miasteczko,zadbane centrum a obok zakład wulkanizacyjny,gdzie uprzejmy właściciel,wykonał mi za parę złoty naprawę dętki.Niestety miejscowy sklep,nie posiadał tego rodzaju,jaki ma w moim rowerze.
Janów Podlaski


   Janów Podlaski żegna nas słońcem....


    ...i informacją,że do Czeremchy,która zapamiętamy na długo,mamy ponad 80 km.


                     Tuż za Janowem,zaczynają nam towarzyszyć dziwne,przydrożne pomniki.


   Później okaże się,że to rezultat plenerowego spotkania artystów.



   Mijamy kolejne eksponaty tej plenerowej wystawy,uprawy dyni...


   ...i sielskie wioski,gdzie na słupach po kilkanaście bocianich gniazd.


   I choć drogi jak w Starym Bublu,mamy cudowny nastrój,bo towarzyszą nam piękne,nadbużańskie krajobrazy.

   Dojechaliśmy do pierwszej przeprawy promowej w Niemirowie.Okazuje się,że ze względu na niski poziom wody na Bugu,prom nie pływa.I jak się później okaże na nasze szczęście!.Bo do Grabarki musielibyśmy się przebijać przez leśne drogi,jakie niestety nam towarzyszyły,po wyjeździe z Grabarki do Czeremchy.
  Tutaj taka rada!.Nie przeprawiajcie się w Niemirowie,tylko podążajcie tak jak my,do Zabuża.Dlaczego?.Bo w ten sposób unikniecie wątpliwej przyjemności pchania rowerów a przejazd do Zabuża,choć parę kilometrów wydłuża trasę,to widoki ten trud wam wynagrodzą.


    W drodze do Zabuża wjeżdżamy na Mazowsze....


    ...i w Dolinę Dolnego Bugu.


   Mamy w tych biednych mazowieckich okolicach,też miejscowych milionerów a też ludzi z pomysłem-jak ta winiarnia.
Impresja


    Mijamy biedne Borsuki...


   ...i wjeżdżamy do nadbużańskiego kurortu Serpelice


   Serpelice


   Tuż za Serpelicami,dojeżdżamy do Zabuża,gdzie polnymi drogami...


   .....zmierzamy do przeprawy promowej.Tutaj po raz pierwszy,spotykamy się z tym rodzajem drogi,na szczęście z krótkim odcinkiem,który niestety będzie nam od Grabarki towarzyszył,przez ponad 20 km!

   Przeprawiamy się przez Bug na drugą stronę...


    ...i po zejściu z promu,wjeżdżamy na teren Podlasia

   Wyjeżdżając z promu można pobłądzić,bo zbiega się tutaj z naszym Szlakiem,trasa GV prowadząca od przeprawy promowej w Niemirowie.My na szczęście.... pobłądziliśmy i sympatyczna para pograniczników,którzy patrolowali ten przygraniczny teren,poleciła nam ominąć trasę GV z Mielnika do Grabarki.Pojechaliśmy słuchając ich przestróg o fatalnych drogach w lasach z Mielnika,świetnymi drogami asfaltowymi,co i wam radzimy dopóki te drogi nie zostaną doprowadzone do takiego stanu,że będzie po nich można przejechać rowerem a nie tylko traktorem.
  Po dojeździe z promu do szlaku GV,skręcamy w lewo i jedziemy w kierunku Mielnika.


    W Mielniku odwiedzamy Punkt Informacji Turystycznej i miejscowy kościół,skąd rozlega się piękny widok na Dolinę Bugu,z która z bólem się żegnamy.


    Kilkaset metrów w górkę od biura Informacji Turystycznej,znajduje się niezwykła kopalnia...


   ...kopalnia kredy!.Która jak widać ma wielowiekową tradycję.


   Po zjechaniu w dół od kopalni,jedziemy główną ulicą Mielnika/Brzeska/ i po dojechaniu do skrzyżowania przy restauracji,skręcamy w prawo w ul.Królewską


   ul.Królewską wyjeżdżamy z Mielnika i jedziemy cały czas lasami przed siebie


                      I jak to na Podlasiu,przy drodze stoi nie jeden krzyż a trzy!


    Po dojechaniu do Radziwiłówki,skręcamy w prawo w kierunku Adamowa...


   ,...by po kilkudziesięciu metrach,skręcić w drogę w lewo.


   Tutaj też pojawia się drogowskaz wskazujący nam drogę do Grabarki.


   Jadąc świetną i pustą drogą mijamy Radziwiłówkę...

   ...i przez lasy,docieramy do świętego miejsca polskiego prawosławia-czyli do Grabarki.


   Spędzamy na tej Górze Krzyży miły czas.Kupujemy pamiątki...i niedługo zacznie się dla nas i innych rowerzystów gehenna.Z opowieści spotkanych potem na trasie ludzi wiemy,że ostrzegano ich tutaj aby nie jechać Szlakiem GV a asfaltem do Kleszczeli,gdzie akurat mieliśmy nocleg

   Zjeżdżamy z Sanktuarium w Grabarce w dół...


   ...i zaczynamy nie zdając sobie sprawy z tego co nas czeka,pchać rowery pod górę.A czeka nas 23 km drogi przez mękę,bo jakiś dureń,zdecydował się na takie drogi,puścić tysiące ludzi a niektórych z małymi dziećmi,na rowerowych przyczepkach.

   Przez pewien odcinek wygląda to świetnie...są nawet latarnie!


   No i się zaczęło!.Niech was nie mylą nazwy kolejnych miejscowości,bo są to osady leśne,złożone z kilku czy kilkunastu domów,gdzie ci biedni ludzie,muszą się poruszać w XXI wieku takimi drogami.Nie wiem na ile zdjęcia,oddają co tam przeszliśmy?!.To nie jest droga a wysypane żwirem grzęzawisko,"urozmaicone" tarką,wytworzoną przez jeżdżące tutaj traktory i ciągniki,wywożące z lasu drewno.
  Co mam wam radzić?.Jak za rok pojedziecie i ten stan drogi się nie zmieni,wracajcie z powrotem do Grabarki i asfaltową drogą,dojedziecie do Kleszczeli.Dojedziecie tam,w ciągu dwóch a nie jak my,w ciągu chyba pięciu godzin!
  A droga asfaltowa do Kleszczeli wygląda tak;
Grabarka-Kleszczele


   Pchamy więc rowery,czasami usiłujemy jechać w nadziei,że może jak dojedziemy do miejscowości,gdzie jest stacja kolejowa,to i świat będzie bardziej przyjazny.


   I pojawia się na chwilę przed Borysowszczyzną asfalt!


   A też stada krów...


  ..i ten asfalt z czasów wczesnego Gomułki,doprowadza nas "aż" do Nurzec Stacji.

   Nurzec Stacja to siedziba gminy.Jak dotrzecie tutaj,to również jest szansa na skrócenie mordęgi,bo obok tej miejscowości przebiega wspomniana droga do Kleszczeli


   My pomimo,że nawigacja Google,odsyłała nas do wspomnianej drogi,dalej "ambitnie" zmierzaliśmy się z tym koszmarem.


   Tutaj dla zmyłki wybudowana nawet 1/słownie/ jeden kilometr asfaltu.


   No i radość się kończy!.

   Żeby było ciekawiej,to boczne drogi leśne,mają o niebo lepszą nawierzchnię,jak ta na najsłynniejszym w Polsce Szlaku Rowerowym.

   W Nurczyku,gdzie jest kilkanaście domów zaczyna się jeszcze ciekawiej!.Droga brukowa pamięta zapewne czasy rosyjskiego zaboru.


    W Nurcu jest podobnie ale ratujemy się ścieżką wydeptaną przez mieszkańców.


   Tutaj też,oferowano nam podróż koleją do Czeremchy.Doszliśmy do wniosku,że skoro mamy czekać 4 godziny,to za 2 godz będziemy na miejscu Kleszczelach.


   Pchając a czasami usiłując jechać mijamy Gołubowszczyznę...


   ...iii Rogacze!


   Pojawia się znowu na chwilę asfalt...


   Zbliża się wieczór a my dalej w lesie,kilkanaście kilometrów od noclegu.


    Po wyjeździe z lasu do Czeremchy prowadzi asfaltowa droga.Zmęczeni,zapytaliśmy jedną z mieszkanek o drogę do Kleszczeli.Zaproponowała nam wrócić do skrzyżowania,gdzie wyjechaliśmy z lasu i jechać w prawo do Kleszczeli.Dzięki temu dojechaliśmy szybko ścieżką rowerową do Kleszczeli i mogliśmy jeszcze przed 21 zrobić zakupy.Niestety miejscowa restauracja była czynna tylko do 20.Musieliśmy się więc ratować słoikami z "Lewiatana"!.




     Dzień siódmy;  Kleszczele-Siemianówka




Długość trasy; 92 km

Czas przejazdu; ok 10 godz

Przebieg trasy w formacie GPX


 Dzisiejszy dzień w porównaniu ze wczorajszym koszmarem zapowiadał się relaksowo.Podlasie terenem przypomina okolice Mielca,więc jedzie się przyjemnie.Do tego przejazd przez Puszczę Białowieską!.I byłby dzień bez niemiłych wrażeń...gdyby nie trzeci kapeć!.


   Miła gospodyni,gdzie mieliśmy,nocleg,ugościła nas wiejskimi jajkami na śniadanie.Posileni więc smaczną jajecznicą i wypoczęci,w ładnym i czystym pokoju,ruszyliśmy w drogę.
Kleszczele agroturystyka


   Zrobiliśmy poranną przejażdżkę po Kleszczelach....
Kleszczele


   ...zrobiliśmy niezbędne zakupy,gdzie zachwycił mnie taki Hercules.


    W drodze do Szlaku GV,mijamy kolejną cerkiew.


   I wjeżdżając w lasy,które nam będą towarzyszyć na całej trasie,mijamy Kleszczele.


                     Podlasie to lasy,potężne leśne polany wyrwane puszczy,gdzie widać stada krów a też fajni i przyjaźni ludzie.


   W Kuraszewie przed przejazdem kolejowym Szlak GV,skręca w lewo w las.Przez przeoczenie a raczej za wskazówkami pana,który miał obwoźny sklep,pojechaliśmy prosto ale po kilku kilometrach,wróciliśmy ponownie na Szlak.

   Zamiast lasów towarzyszyły nam ładne i zadbane podlaskie wsie,jak choćby Policzna.

   Następnie mijamy Wojnówkę i kolejne podlaskie krzyże,czyli trzy w jednym miejscu.

   W Werstoku odwiedzamy cmentarz prawosławny,zlokalizowany w lesie.


    Jak cmentarz prawosławny to i cerkiew.

    Przed Dubiczami Cerkiewnymi,pozdrawiamy trzech pasażerów z pociągu.


   I tak,co prawda nie najlepszą drogą asfaltową,docieramy do Dubicz Cerkiewnych,gdzie ponownie wjeżdżamy na Szlak GV.


   Skręcając w kierunku Hajnówki,wjeżdżamy w ścieżkę rowerową,która doprowadzi nas do tego miasteczka.


   Jedziemy więc bezpieczną ścieżką rowerową,na której barierki "chronią" nas przed wjazdem do rowu.

    Jadąc 13 km ścieżką rowerową przy ruchliwej drodze,docieramy do Hajnówki,gdzie wita nas kolejna cerkiew
Hajnówka


    Przejazd przez Hajnówkę jest łatwy i dobrze oznakowany


   Niestety nie zauważyłem,że trzeba tuż za stacją kolejową,skręcić w lewo i pojechałem pod górkę prosto,przez co straciłem paręnaście minut.


    Z miasta wyjeżdżamy ulicą prowadzącą skrajem parku/ul.Armii Krajowej/

   Po wyjeździe z miasta i przejeździe przez tory kolejki wąskotorowej,wjeżdżamy do Puszczy Białowieskiej
    Na szczęście drogi leśne w puszczy,są porównywalne do naszych dróg pożarowych.Jedzie się więc po nich rowerem komfortowo i bez problemów.Oznakowanie Szlaku też bez zarzutu.


   W puszczy mijamy różnego rodzaju rezerwaty-tutaj Rezerwat Dębowy


   W puszczy mieszkają też ludzie a tutaj możemy nawet smacznie zjeść i zanocować.Na potrawę z żubra jednak się nie zdecydowałem.Wybrałem świetnie przyrządzoną karkówkę.A zajazd nosi ładną nazwę!-Zajazd myśliwski u Kolarza

    Jedziemy przez Budy Leśne....


   ...i dojeżdżamy do Białowieskiego Sioła

   Ośrodek w formie zrekonstruowanej podlaskiej wsi, wygląda imponująco.Również i oferta świadczonych usług,ma szereg niespotykanych nigdzie indziej propozycji.Sami zresztą zobaczcie!
Białowieskie sioło

...a Budy Leśne zapamiętam również z tego,że złapałem tutaj trzeciego kapcia!


    Kolejną osadą w Puszczy są Teremiski...


   ...gdzie mieszkańcy pozdrawiają ekologów!


   Wyjeżdżamy z Teremisek,gdzie co drugi dom stoi pusty...

   ...i przy wjeździe do Białowieży,spotykamy sympatyczną grupę rowerzystów,którzy dogadali się na forum rowerowym i wyruszyli wspólnie na GV a mieszkają i na Pomorzu i w Bielsku Białej.Pozdrawiamy i zapraszamy w nasze okolice!

   Do samej Białowieży Szlak GV prowadzi ale trzeba wykonać dodatkową pętlę...


    ...a że jesteśmy tutaj po drugi raz,.raz samochodem a teraz rowerem....
Białowieża 


   ...to w Białowieży nie zabawiliśmy długo,bo dzień stawał się coraz krótszy...ale na wszelki wypadek kupiłem dwie zapasowe dętki!

   Wróciliśmy więc z powrotem na trasę aby dostać się przed zachodem słońca z puszczy do Siemianówki,gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.


                     Zaczęła się więc gonitwa,która nawet uwidacznia się na zdjęciu.Na dodatek natrafiliśmy na ekipę,która na tej drodze kładła asfalt i w zasadzie Szlak GV był wyłączony z użytku.Pomimo poprzekręcanych znaków jechaliśmy przed siebie.

.... po roku droga przez puszczę wygląda tak

   Przed Janowem Szlak GV,skręca dalej w las.My zdecydowaliśmy się jechać prosto aby jak najszybciej wyjechać z puszczy

    Po minięciu Janowa dojeżdżamy do skrzyżowania w Narewce...


   ...gdzie skręcamy w prawo i jedziemy pod górkę,do centrum miejscowości.


   Tutaj też mamy wreszcie kierunek Siemianówka!


    Przy zachodzącym słońcu mijamy zadbaną Narewkę...


   ...gdzie też z powrotem,wracamy na Szlak GV.


   Po minięciu prawie o zmroku Mikłaszewa...


   ...do Siemianówki pozostaje nam zaledwie 6 km


                      Przez las szczęśliwie docieramy na nocleg





   Dzień ósmy; Siemianówka-Supraśl




  Długość trasy; 74 km

  Czas przejazdu;ok 10 godz

  Przebieg trasy w formacie GPX
   

 Dzisiejszy dzień należał do najłatwiejszych.Bo może Białystok coraz bliżej,kondycja coraz lepsza a i drogi po za krótkim odcinkiem,zupełnie przyzwoite?!


    Wypoczęliśmy w Siemianówce w ciszy i spokoju,w oddzielnym domku,umiejscowionym obok domu gospodarzy.Poratowani przez gospodynię chlebem,bo nie zdążyliśmy przed zmrokiem zrobić zakupów,zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w drogę.
   Nocleg polecamy!
Siemianówka Zacisze

   I jeszcze taka dygresja!.Rozmawiałem z gospodarzem,który trochę dorabia,współpracując z leśnikami.Mieszka tuż obok Puszczy Białowieskiej i jak stwierdził,od 2 lat nie ma możliwości aby kupić drzewa,do opalania swojego domu!
                                                                                             
   Z noclegu drogą na wprost,jedziemy nad Jezioro Siemianowskie....


   ...z którym jeszcze się spotkamy w drodze do Supraśla


   Polną drogą wracamy z powrotem do Siemianówki i na Szlak.


    Przejeżdżamy obok cerkwi,niestety jak większość zamkniętych.


   Przejeżdżamy też,obok kolejnego przejścia granicznego.Tutaj taka dygresja!.Zapytana na którymś z noclegów gospodyni-Z czego na tych ziemiach utrzymują się ludzie?.Odpowiedziała,że przede wszystkim z rolnictwa i leśnictwa a głównym pracodawcą są urzędy,szkoły i wojska pogranicza.


   Wjeżdżamy w lasy żegnając się z Siemianówką.A lasy tego dnia będą nam towarzyszyć aż do samego Supraśla.

   Niedługo docieramy do Tarnopola....


   ...gdzie jak w większości podlaskich wsi na pastwiskach duże stada krów.


   W Tarnopolu,w wiejskim sklepie dokonujemy niezbędnych zakupów i ruszamy leśną drogą ,która trochę przypomina te z trasy do Kleszczeli.


   Na szczęście okazuje się,że nie jest tragicznie i są na niej koleiny,po których można normalnie jechać.

    Jedziemy tuż obok Jeziora Siemianowskiego...


   ...gdzie wyrastają ładne domki wypoczynkowe


    Nad jeziorem spotykamy zwijającą namiot sympatyczną parę z Warszawy,która jak stwierdzili;śpią w namiocie ale za to jedzą po królewsku.Pozdrawiamy i zapraszamy w Beskidy!


   Po krótkim odpoczynku nad jeziorem,wracamy na trasę.


   Do Nowej Łuki droga na przemian asfaltowa...


   ..i leśna ale o bardzo dobrej nawierzchni.


   Jak widać,jezioro i przebiegający tutaj Szlak GV,generuje rozwój infrastruktury w postaci miejsc noclegowych,restauracji itd

   Żegnamy uroczą Nową Łukę,gdzie na skraju wsi,w lesie umiejscowiono małą a bajeczną cerkiew.

   Mijamy kolejne wsie a raczej małe osady,zlokalizowane na ogromnych leśnych polanach.Co jest charakterystyczne dla tych miejscowości?.Otóż domy,znajdują się kilkaset metrów od drogi.Pytaliśmy mieszkańców-Dlaczego te domy nie stoją tuż obok drogi,jak w naszych podkarpackich wsiach?.Okazuje się,że ta ludność żyjąca pod rosyjskim zaborem,uciekała od drogi w lasy aby nie mieć wątpliwego kontaktu z władzą i wojskiem,które przemieszczało się tymi drogami.Po latach te domy,stoją niemal w pustkowiu,bo wykarczowano wokół nich dla upraw rolnych,otaczające je lasy.


    Podlasie to Kraina Bocianów...


   ...a też ławeczki ustawione przed domami.Tutaj nawet przy drodze.Porównajcie również jak różni się krajobraz tej wsi,gdzie przy domach rosną piękne,stare drzewa z tym co zobaczycie w Maliniu,Ławnicy,Gawłuszowicach czy Złotnikach.U nas zamiast pięknych lip,klonów i jesionów rosną wstrętne tuje!


   A domy na Podlasiu się na różny sposób upiększa.Nawet jak tu,te bardziej współczesne.

   Mijamy Eliaszuki...


   ...i dalej,dobrymi jak na Podlasie i pustymi drogami,zmierzamy w kierunku Puszczy Knyszyńskiej.


   Mijamy Bazylowe i żegnamy się z gminą Narewka.


   Niedługo przekraczamy kolejną rzekę,tym razem Narew.

   Wjeżdżamy w powiat białostocki...


   ...gdzie jak to już widzieliśmy poprzednio,na skraju drogi stoją krzyże symbolizujące wiarę tych,którzy tutaj mieszkają.


   Jedziemy cały czas przez lasy,dobrymi drogami...


   ...a z dala widać domostwa.


   W lasach jak też i u nas,tragiczne ślady ludzkiej głupoty i brawury.


   Wyjeżdżamy z lasów...


   ...i dojeżdżamy do ubogiej Nowej Woli,gdzie piękna cerkiew...


   ...a obok potężny,w bizantyjskim stylu i przepychu dom parafialny....


   ...w otoczeniu ubogich zabudowań mieszkańców.


   Niedługo dojeżdżamy do drogi wiodącej do Białegostoku i ścieżką rowerową jedziemy do Michałowa.

   Przed Michałowem mijamy smutny przykład "przeobrażeń" naszego kraju po 1989 roku.


                     Jesteśmy w Michałowie a do Supraśla jeszcze 34 km


    Niestety minęliśmy Michałowo aby w miarę o przyzwoitej porze dotrzeć do Supraśla.Jak będziecie mieli więcej czasu polecam tutaj zajrzeć.


   Przez lasy wyjeżdżamy z Michałowa
   Michałowo
   Ścieżki rowerowej nie ma ale za to mamy pustą szosę o dobrej nawierzchni


   A konie hodują w miejscowościach Michałów/Świętokrzyskie-największa stadnina koni arabskich w Polsce/ i tutaj w Michałowo.Nie mylić!

    Mijamy Michałowo i zbaczamy nieco ze Szlaku aby wstąpić do Gródka,który jest chyba najbardziej zasobną miejscowością,jaką spotkaliśmy w drodze do Supraśla.


   Przy wjeździe do Gródka z dala złocą się kopuły cerkwi...która też niestety jest zamknięta!
Cerkiew Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Gródku

   A w centrum handlowym i administracyjnym Gródka,takie ciekawości i głośna muzyka disco polo z czynnej o dziwo restauracji.
Gródek
   Wracamy na Szlak...


   ..i niedługo dojeżdżamy do Waliły Stacja,gdzie duża stacja przeładunkowa,liczne małe firmy...


   ...a też przez chwilę ścieżka rowerowa,biegnąca przy drodze wojewódzkiej.


   Powoli wjeżdżamy w Puszczę Knyszyńską...

   ...gdzie spotykamy sympatyczną parę z Wielkopolski,która jedzie w odwrotnym kierunku.Pozdrawiamy i zapraszamy na Podkarpacie!

                     Zatrzymujemy się w MOR-ze aby odpocząć przed górkami,których będzie parę w Puszczy Knyszyńskiej.

   Na skraju puszczy można zobaczyć pojedyncze zabudowania gospodarcze...


   ...i niewielkie leśne osady


   Za Walutami zmienia się też miejscami nawierzchnia dróg.


   ...tutaj też zamiast stada krów,widzimy stado pięknych koni.


   Załuki to ładna i zadbana mała wioska...


   ...gdzie możecie sobie kupić 130 ha lasu!


   Żegnamy Załuki,która jest ostatnią osadą w Puszczy Knyszyńskiej przed Królowym Mostem-znaną wioską na skraju puszczy.

   Kończy się też za Załukami droga asfaltowa...



   ....której nawierzchnia na razie jest przyzwoita


    Mijamy kolejne leśny polany...


   ...a też liczne wzniesienia,z których należy zjeżdżać bardzo uważnie,bo niestety nawierzchnia drogi w wielu miejscach,przypomina tą,z która zmagaliśmy się w drodze z Grabarki do Kleszczeli.

    No i dotarliśmy do Królowego Mostu,gdzie zbiegają się trasy,o których wyznaczenie,nie możemy się doprosić w naszym regionie.

                      Do Supraśla już niedaleko....


                       ...dlatego wybieramy się na krótką przejażdżkę po Królowym Moście,nawet po sezonie pełnym turystów.
Królowy Most


   Wyjeżdżamy z Królowego Mostu niezłą drogą asfaltową.


    Mijamy małą osadę Kołodno...


   ...i wijącą się w bagnach Płoskę.



   Do Supraśla zjeżdżamy w dół leśną drogą o bardzo dobrej nawierzchni.


            Do Supraśla prowadzi nas dalej ścieżka rowerowa.


             Przy wjeździe do uzdrowiska tradycyjnie na Podlasiu,stoją dwa krzyże.


Jeden z najprzyjemniejszych dni w czasie naszej wyprawy,kończymy w Jarzębince,serwującej przysmaki Podlasia,czyli jak widać kołduny i ziemniaczaną kiszkę.
Jarzębinka     




Dzień dziewiąty;  Supraśl-Białystok




Długość trasy 26  km                                                                                                                                                                                                                                                                                
Czas przejazdu ok 2.5 godz                                                                                                     


Ostatni dzień naszej wyprawy był tak zaplanowany aby bezpiecznie dojechać do Białegostoku,skąd mieliśmy pociąg do Krakowa,gdzie czekał nas nocleg.A chcieliśmy jeszcze chociaż pobieżnie ale zwiedzić miasto.Wszystko co zaplanowaliśmy udało się w 100%!
                                                                                           
                      Ostatni nocleg na Szlaku GV,mieliśmy w nieodległej od centrum,spokojnej dzielnicy.Było sympatycznie,czysto a kuchnia w świetnie wyposażona.Polecamy!
Pokoje Maja


                      I tak rozpoczęliśmy ostatni etap trasy GV.


    Poprzedniego dnia pobieżnie zapoznaliśmy się z centrum Supraśla,dlatego przed wyjazdem do Białegostoku,wyruszyliśmy na krótki rekonesans po tym uzdrowisku


   Z Monasteru Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy,wzniesionemu na wzgórzu,rozpościerają się cudowne widoki na najbliższą okolicę.
Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy

    Zwiedzając centrum uzdrowiska,zatrzymaliśmy się przy stoisku sympatycznej Pani,która wystawiła na nim owoce swojego gospodarstwa.I zobaczcie co tutaj mamy?!.Swojskie wędliny,jajka,własnego wyrobu sery o różnych smakach,miód,śmietanę i ogórki kiszone,rożnego rodzaju warzywa a do tego własnego wyrobu ciasta,makowce i chleb!.Można?-Można...tylko jak mawiał Wańkowicz;aby Polacy chcieli chcieć!.


   Jedziemy w kierunku kościoła na wzgórzu,gdzie obok biegnie ul.Dolna,która jest częścią Szlaku GV.

    Krętą drogą przez osiedle Szlak doprowadza nas do skraju lasu i tutaj wjeżdżamy w leśną drogę....

    ...a ta leśna droga,doprowadza nas do obecnie przebudowywanej drogi do Białegostoku,przy której powstają ścieżki rowerowe.Mam nadzieję,że jak pojedziecie za rok,to do Białegostoku,dostaniecie się szybciutko,świetnym asfaltowymi ścieżkami.


    My niestety,musieliśmy się przedzierać przez różnego rodzaju przeszkody.


   Były też już gotowe odcinki ścieżek,z czego ochoczo korzystaliśmy.


   Część Szlaku odbiega od tej drogi i wiedzie przez Ogrodniczki.

   Za Ogrodniczankami znowu luksus...

   ...ale w Nowodworcach ponownie przedzieramy się obok samochodów.


   Przed Białymstokiem skorzystaliśmy z wykonanych ale jeszcze nie otwartych odcinków nowej drogi.


   A im bliżej Białegostoku,tym wspanialsze zamki miejscowych milionerów!


   Rosną też nowe,ładne osiedla domków jednorodzinnych.


   No i docieramy do celu naszej podróży....


   ...gdzie tłumaczymy grupce rowerzystów z Legionowa,jak się przepchać do Supraśla.Ponawiamy zaproszenie w Beskidy!


   Do centrum miasta prowadzą nas cały czas ścieżki rowerowe.


          ul.Piłsudskiego docieramy do centrum miasta.Tutaj niepotrzebnie zjechaliśmy w kierunku dworca PKS i musieliśmy wpychać rowery,przez wiadukt kolejowy.Jak chcecie się dostać do dworca,to należy jechać dalej prosto i przejechać drogą nad torami.


   Nie ma jednak złego co by na dobre nie wyszło....bo w Mielcu nie zobaczycie takich ofert!


   A też nie miałbym takich zdjęć!.Na dworcu zakupiliśmy bilety do Krakowa.Proponuję je kupić wcześniej przez internet,bo w sezonie grozi nam stanie w pociągu,przez parę godzin.Bilety na rower można kupić u konduktora.Po wpakowaniu sakw do skrytek,wyruszyliśmy leciutkimi rowerami na zwiedzanie miasta.


   Tutaj przy kościele spotkaliśmy chłopaka,z którym rozstaliśmy się w Puszczy Białowieskiej.Świat jest jednak mały!


   Centrum Białegostoku zapamiętane kilkadziesiąt lat temu,wygląda dzisiaj naprawdę imponująco.A malowane kamienice,podobne do tych co w Lublinie.


   Pałac Branickich,gdzie mieści się Akademia Medyczna uświadamia nam,jakie dobra narodowe pozostały na Kresach RP.


Kończymy zwiedzanie Białegostoku,kończymy też naszą podróż po Szlaku Green Velo.I taka refleksja na koniec!.Polska to naprawdę piękny kraj.Dla mnie najpiękniejszy na świecie.A miałem to szczęście aby zobaczyć go,od Bajkału po Arizonę i od Helsinek po Casablankę.Ludzie stali się ostatnio bardziej otwarci.Gościnni jesteśmy i byliśmy zawsze.
Siadajcie więc na rowery,bo z okien samochodów,nigdy nie zobaczycie tego,co my zobaczyliśmy w ciągu tych paru dni....trzeba tylko aby Polacy chcieli chcieć!


Dodatek!

I na koniec.Z Krakowa mieliśmy dojechać do Dębicy i aby nie absorbować naszych przyjaciół czy krewnych,tak jak poprzednio z wyprawy do Częstochowy i Szlaku Orlich Gniazd,mieliśmy w planie powrót do Mielca rowerami.Niestety z różnych powodów,"wylądowaliśmy" w Tarnowie.no i zamiast 35 km zrobiło się nam się nam 55 km.Udostępniam ten dojazd z Tarnowa do Mielca,bo udało mi się znaleźć fajny i bezpieczny przejazd z dworca PKP i ciekawy wyjazd z Tarnowa,omijający Lisią Górę.Być może komuś z was się to przyda a ja mam pełną dokumentację podróży!


Długość trasy ok 55 km                                                                                                                                                                                                                                                                                   Czas przejazdu ok 4  godz                                                                                                                                                                         

Wyrys trasy w formacie GPX                                                                                                   

Może krótko jak wyjeżdżamy z dworca?.Jedziemy z niego na wprost w.ul.Pułaskiego.Po dojechaniu do skrzyżowania z ul.Mościckiego,skręcamy w lewo.Jedziemy nią aż za przejazd kolejowy i skręcamy za nim w prawo w ul.Hodowlaną,którą jedziemy do końca i po dojechaniu do ul kard Wyszyńskiego skręcamy w prawo.I teraz już jest prosto!.Jedziemy ścieżkami rowerowymi cały czas przed siebie .

   Po dojechaniu do ronda przy centrum handlowym,skręcamy w lewo w Al.Jana Pawła II


   Mijamy centrum handlowe,które tym razem posłużyło nam jako schronienie przed burzą


   Jedziemy cały czas przed siebie,przejeżdżamy nad autostradą A-4 i dojeżdżamy do stacji benzynowej Texaco.Za stacją skręcamy w prawo w ul.Wspólną.Jedziemy nią przed siebie i w pewnym momencie,gdy się kończy asfalt,przejeżdżamy kilkadziesiąt metrów przez polną drogę i dalej jedziemy ul.Wspólną.Dojeżdżamy nią do skrzyżowania z ul.Tarnowską i skręcamy w prawo.Ul.Tarnowską dojeżdżamy do drogi serwisowej biegnącej przy autostradzie i skręcamy w nią w lewo.



   Jedziemy nią przed siebie...



    ...i po dotarciu do skrzyżowania z drogą żwirową,skręcamy w lewo i jedziemy w kierunku wsi


   Po dojechaniu do rozjazdu dróg przy polnym krzyżu,skręcamy w asfaltową drogę,w prawo.



   Jedziemy nią aż do skrzyżowania we wsi,gdzie skręcamy w lewo.



   Jedziemy nią przez las pod górkę i po dotarciu do skrzyżowania przy sklepie,skręcamy w prawo.


   Jadąc przed siebie,dojeżdżamy do drogi Tarnów-Mielec,gdzie skręcamy w prawo.



   A teraz już wszystko jest proste,bo mamy już wyremontowaną,z dobrą nawierzchnią drogę do Mielca.


    Za Lisią Górą pojawiło się słońce...



....które towarzyszyło nam aż do samego Radomyśla Wlk.Tutaj uciekliśmy z głównej drogi,bo niektórzy szaleńcy,wyprzedzali nas w odległości 1m.Pojechaliśmy wcale nie dłuższą trasą,bo przez Rudę,Rydzów i Podleszany a na dodatek mieliśmy podobne krajobrazy jak te z GV.                                                                                               
I jeszcze krótka statystyka!.Wg Traseo przejechaliśmy 736 km a na rowerze spędziliśmy 87 godz i 44min





6 komentarzy:

  1. no fajnie. Jak Pan będzie znowu tak jechał nad morze, to może mnie Pan zabierze w przyszłym roku. Ale do tego czasu poglądów na pewno nie zmienię. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. super trasy , piękne okolice, bardzo mi się podobają

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie pojechaliście dalej. Ja jadę co roku trasę GV z drugiej strony. Zacząłem w Elblągu i jak na razie dojechałem do Hajnówki. Drogi GV w warmińsko-mazurskim to jest dopiero hardcore:) A w podlaskim od Suwałk do Augustowa też ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trasa wygląda super, a jaki rower masz na tą trasę. Ja sam chyba bym wybrał rower mtb full który nadaję się na wszystkie nawierzchnie.

    OdpowiedzUsuń